wspomina

Aleksander Kochelski

ur. 23.03.1952

BIOGRAFIA

Aleksander Kochelski – ur. 23.03.1952, absolwent Technikum Łączności nr 2 przy ul. Strykowskiej 10/19 w Łodzi, od ok. 1972 roku do ok. 1986 roku pracował w Łódzkich Zakładach Przemysłu Dziewiarskiego „Bistona” jako automatyk (najpierw w dziale teksturowni, następnie w dziale przewijalni). Po okresie pracy w „Bistonie” założył własną działalność świadczącą usługi naprawy pralek automatycznych, a później usługi remontowe. Wielki miłośnik i hobbystyczny hodowca roślin.

„Początek pracy”

odsłuchaj
Po wyjściu z wojska, daty to jakoś tak się zacierają, chyba siedemdziesiąty pierwszy. Wróciłem tam, gdzie po szkole pracowałem. To był taki zakład, który teraz to się „Rom” nazywa. A wtedy to tam jakoś inaczej, tam byłem pomocnikiem elektryka. Czyli za elektrykiem nosiłem torbę, obsługiwałem jako automatyk braki światła w piwnicach, hydroforu uzupełnianie wody, wymiana silników. I dowiedziałem się, że właśnie powstała nowa fabryka, powstaje właściwie Bistona na Dąbrowie. Przejechałem...
więcej

„Dział teksturowania”

odsłuchaj
To były maszyny, ja dostałem na dział zwany: teksturowania. To miało za zadanie, do zakładu przychodziła surowa przędza bistor i podlegała obróbce termicznej i skręcającej, żeby te nitki były elastyczne, rozciągliwe. Długie bardzo maszyny, po środku stały grzejniki z otworami, przez które przędza była przez obsługę maszyn przeprowadzana, przez różne wałeczki rolki i inne takie wrzecionka, które się obracały i skręcały tę przędzę. To szło wtedy do grzejnika, utrwalane termicznie i nawijane na duż...
więcej

„Praca na zmiany”

odsłuchaj
To była dzienna zmiana, od siódmej piętnaście do piętnastej piętnaście, to była ta część przemysłowa Dąbrowy, żeby nie wszyscy na jedną godzinę, bo by się w autobusy nie zmieścili. Tam był i Dywilan i potem powstała Elester, Polanil i tych zakładów w budowie, niedokończonych, było dużo To tłumy ludzi, dlatego tak zakłady się poumawiały, żeby na różne godziny rozpoczynać i zmiany były. Była też taka grupa, która pracowała w układzie czterobrygadowym, to była taka grupa naprawcza bieżących awarii...
więcej

„Działka pracownicza”

odsłuchaj
W którymś, w osiemdziesiątym pierwszym roku Bistona, Dywilan i Fabryka Budowy Domów, która istniała kiedyś na Dąbrowie, wykupiły tak duży teren ziemi po cegielniach starych i był projekt, żeby były działki pracownicze. Nawet brałem udział. Było chyba kilkanaście osób na jedną działkę. Nawet nie poszedłem, bo nigdy nie udało nic mi się wylosować, wygrać, wszystko trzeba wypracować własnymi rączkami. I koledzy przyszli: „Olek, wylosowałeś działkę”. Mówię: „niemożliwe, nierealne&r...
więcej

„Obsługa maszyn na dziale teksturowania”

odsłuchaj
I potem ta czterobrygadówka… Jeżeli już te maszyny były ukończone, to ruszała produkcja i było tak. Fajne były funkcje, przeważnie kobiety obsługiwały i było tak, że jedną maszynę obsługiwały trzy kobiety. I były tak: natykaczka, nawlekaczka i obiągaczka. Każda miała przędzę surową, druga przepuszczała takim ciężarkiem przez grzejnik nitkę, nawlekała, trzecia tam coś, czwarta zdejmowała, a już pod koniec działalności Bistony, to jedna kobieta obsługiwała chyba pięć maszyn. Podobne było w ...
więcej

„Przewijalnia”

odsłuchaj
Potem już przeszedłem z powrotem do pracy na dział dzienny jak gdyby, załapałem się na przewijalnię z tej teksturowni, tam już trochę mniejszy hałas. Tam były maszyny dokręcając jeszcze tę przędzę, potem były maszyny, które miały długie ramiona, które się rozkładały i na tych maszynach powstawały takie motki. Tak jak kiedyś wełnę produkowano, motki robiono, do farbowania, tam też. To były motowidła, one nawijały się, tam było wyznaczone, już nie pamiętam, ilość obrotów chyba, po iluś obrotach si...
więcej

„Pożar w Bistonie”

odsłuchaj
Już nie pamiętam, w którym roku, ktoś nie przestrzegł przepisów BHP i cała przewijalnia spłonęła. Ta cała przędza na przewijarkach przechodziła przez takie rolki formujące, napędzające i na tej przędzy była taka natłustka, i się do tych rolek ta przędza po czasie zaczynała lepić. Były specjalne pojemniki i nikt nic tam nie wymyślił lepszego tylko była wata i denaturat i to pani obsługująca maszynę czyściła i tą watkę do kosza. Przyczyny nie znam dokładnej, ale tego kurzu, pyłu, bo to cała podłog...
więcej

„Rybki”

odsłuchaj
Nie powiedziałem, że w Bistonie, w naszym dziale była wielka atrakcja. Rybki hodowaliśmy! Pół ściany zastawione akwariami i kto mógł to jakieś tam jedzonko dla rybek. To ja jadąc do pracy ciut wcześniej, siatka przy rowerze i w tych stawach Anilany się łowiło robaki i było dla rybek.
więcej

„Wycieczki i wczasy”

odsłuchaj
Kto tylko chciał, to się mógł w sumie załapać. Co dwa lata były wczasy dofinansowywane. To nawet opóźnioną podróż poślubną miałem do Zakopanego, na wczasy, na Gubałówkę, z drugiej strony Antałówka, o! Zakład tam miał takie domki, prywatne wille i to przerobione było na hotel i wspólne jedzenie. Akurat tak się dobrze trafiło, że jedliśmy. Była duża stołówka, w której karmili górników, to było nie do przejedzenia. Bo to chłopy, górnicy. Wycieczki, ja nie kojarzę, może były organizowane, ale może m...
więcej

„Opieka zdrowotna”

odsłuchaj
W zakładzie była opieka zdrowotna, w moim odczuciu bardzo dobra. Lekarz był cały czas, a może nawet dwóch lekarzy było. Był jakiś gabinet stomatologiczny też, w którym nie od ręki, ale jak ból to tam coś zaradziła od razu pani, prawda? Ale normalnie można było, to się teraz mówi „na fundusz”, nie? A wtedy nie pamiętam, czy był fundusz, czy jakoś inaczej to było. No, ale to różnie tam dochodziły słuchy, słuchy, że… zrobiła EKG, wysłała do pracy, a facet umarł, na serce zaraz ta...
więcej

„Wydarzenia okolicznościowe w zakładzie”

odsłuchaj
Była ogromna stołówka i tam się odbywało. Paczki były na pewno, na Świętego Mikołaja, jakieś słodycze, owoce. Trudno powiedzieć, przypomnieć sobie. W tej świetlicy tam coś się odbywało, chyba jakieś spotkania. Zapraszali jakiegoś pisarza czy aktora i kto chciał, to sobie mógł pójść i czegoś ciekawego się dowiedzieć, prawda? Bilety były do teatrów, bardzo tanie, dofinansowywane przez Radę Zakładową. Czy były jakieś organizowane dalsze wycieczki, to nie pamiętam, nie kojarzę.
więcej

„Solidarność i zmiany”

odsłuchaj
Na ten temat nie mam za dużo do powiedzenia dlatego że ja po wejściu Solidarności już krótko tam pracowałem. Także jakieś tam, nie kojarzę, żeby jakieś były drastyczne walki, no tam powiedzmy brygadziści się zmieniali troszeczkę, prawda? Ja osobiście nie mam jakiś niemiłych wspomnień z przejściem. Tyle że z tego, co tam potem, już nie pracowałem, słyszałem, to Bistona…, zostały te maszyny rozkradzione. Za bezcen, jako złom. Nie jedna mała fabryczka w okolicach Łodzi powstała. Tam takiego ...
więcej

„Przestrzeń zakładu”

odsłuchaj
To był dużych rozmiarów budynek piętrowy, oczywiście stal i beton, bo też pod takie ciężkie maszyny musiała być konstrukcja odpowiednio obliczona, prawda? I tak jakby od strony…, podejście do budynku było od strony, róg Lodowej i Dąbrowskiego, prawie. Tylko trzeba było z Dąbrowskiego w Lodową, tak dwieście, trzysta metrów i taka uliczka pod wejście do zakładu była. I parter to były właśnie przychodnia lekarska, zabiegowy pokój jakiś, wielka portiernia i z prawej strony był jakiś pokój, ni...
więcej

„Niezdolne kucharki i zupy z wkładką”

odsłuchaj
I było wejście na tą halę wielką, za tą halą teksturowni była ta przewijalnia, a z prawej strony taka mała farbiarnia. Potem, po czasie, dobudowali jeszcze wielki budynek, w którym była ogromna farbiarnia i dziewiarnia. To już tam, jak gdyby wszystko w jednym miejscu było robione. No i wszechobecny hałas i przed zakładem od strony Lodowej był wieżowiec, biurowiec, a przed był właśnie taki parterowy wielki budynek, w którym była ta stołówka pracownicza i ta świetlica, gdzie tam mogły się odbywać ...
więcej

„Sklepik”

odsłuchaj
Był też sklepik na terenie zakładu, można było sobie tam jakąś wędlinkę, pieczywo, ciasteczka, słodkości przeróżne, ale nie wiem, czy to była prywatna inicjatywa, taki sklepik, tak jak teraz bywają, czy to było w ramach Rady Zakładowej czy czegoś, trudno mi powiedzieć. Na parterze jeszcze szatnie były, tak jakby się schodziło w prawą stronę z tego wejścia, z tego wielkiego holu, w lewą stronę to były te lekarz, stomatolog, coś jeszcze, a na wprost korytarzem, to też tam były przeróżne warsztaty:...
więcej
powiązane zasoby

To był nowoczesny zakład, korytarze były szerokości, powiedzmy ośmiu, sześciu, ośmiu metrów! Główny korytarz. No, takie wymogi. No i palarnie były, przykładowo jak były, tu był główny koryta...

więcej

Po wyjściu z wojska, daty to jakoś tak się zacierają, chyba siedemdziesiąty pierwszy. Wróciłem tam, gdzie po szkole pracowałem. To był taki zakład, który teraz to się „Rom” nazywa. A wtedy...

więcej

To były maszyny, ja dostałem na dział zwany: teksturowania. To miało za zadanie, do zakładu przychodziła surowa przędza bistor i podlegała obróbce termicznej i skręcającej, żeby te nitki były elastycz...

więcej

To była dzienna zmiana, od siódmej piętnaście do piętnastej piętnaście, to była ta część przemysłowa Dąbrowy, żeby nie wszyscy na jedną godzinę, bo by się w autobusy nie zmieścili. Tam był i Dywilan i...

więcej

W którymś, w osiemdziesiątym pierwszym roku Bistona, Dywilan i Fabryka Budowy Domów, która istniała kiedyś na Dąbrowie, wykupiły tak duży teren ziemi po cegielniach starych i był projekt, żeby były dz...

więcej

I potem ta czterobrygadówka… Jeżeli już te maszyny były ukończone, to ruszała produkcja i było tak. Fajne były funkcje, przeważnie kobiety obsługiwały i było tak, że jedną maszynę obsługiwały t...

więcej

Potem już przeszedłem z powrotem do pracy na dział dzienny jak gdyby, załapałem się na przewijalnię z tej teksturowni, tam już trochę mniejszy hałas. Tam były maszyny dokręcając jeszcze tę przędzę, po...

więcej

Już nie pamiętam, w którym roku, ktoś nie przestrzegł przepisów BHP i cała przewijalnia spłonęła. Ta cała przędza na przewijarkach przechodziła przez takie rolki formujące, napędzające i na tej przędz...

więcej

Nie powiedziałem, że w Bistonie, w naszym dziale była wielka atrakcja. Rybki hodowaliśmy! Pół ściany zastawione akwariami i kto mógł to jakieś tam jedzonko dla rybek. To ja jadąc do pracy ciut wcześni...

więcej

Kto tylko chciał, to się mógł w sumie załapać. Co dwa lata były wczasy dofinansowywane. To nawet opóźnioną podróż poślubną miałem do Zakopanego, na wczasy, na Gubałówkę, z drugiej strony Antałówka, o!...

więcej

W zakładzie była opieka zdrowotna, w moim odczuciu bardzo dobra. Lekarz był cały czas, a może nawet dwóch lekarzy było. Był jakiś gabinet stomatologiczny też, w którym nie od ręki, ale jak ból to tam ...

więcej

Była ogromna stołówka i tam się odbywało. Paczki były na pewno, na Świętego Mikołaja, jakieś słodycze, owoce. Trudno powiedzieć, przypomnieć sobie. W tej świetlicy tam coś się odbywało, chyba jakieś s...

więcej
inni rozmówcy
Szukaj
zobacz również

"Do Łodzi przeprowadziłem się w 1953 roku, gdzie zamieszkałem w maleńkim mieszkaniu kuzyna na ulicy Pabianickiej. Przez niskie osadzenie kamienicy mieliśmy okna prawie na wysokości ulicy, a zaraz przy...

więcej

Część elewacji (po renowacji) i wejście od południa do cerkwi p.w. Aleksandra Newskiego. Prawdopodobnie początek lat 60. Wacław Łukaszewicz uwieczniał Łódź na fotografiach w latach 1956-1972. Był c...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa