To był nowoczesny zakład, korytarze były szerokości, powiedzmy ośmiu, sześciu, ośmiu metrów! Główny korytarz. No, takie wymogi. No i palarnie były, przykładowo jak były, tu był główny koryta...
Praca na zmiany
lata | 1990 dodano | 24.04.2020
dodał(a): Rafał
To była dzienna zmiana, od siódmej piętnaście do piętnastej piętnaście, to była ta część przemysłowa Dąbrowy, żeby nie wszyscy na jedną godzinę, bo by się w autobusy nie zmieścili. Tam był i Dywilan i potem powstała Elester, Polanil i tych zakładów w budowie, niedokończonych, było dużo To tłumy ludzi, dlatego tak zakłady się poumawiały, żeby na różne godziny rozpoczynać i zmiany były.
Była też taka grupa, która pracowała w układzie czterobrygadowym, to była taka grupa naprawcza bieżących awarii przez całą dobę, bo maszyny pracowały ciurem. Nawet na pojedyncze jednodniowe święta, zakład niby był nieczynny, ale były dyżury i maszyny stały, ale te grzejniki nie były wyłączane, bo rozruch tego był bardzo czasowy. Długi czas było potrzeba, żeby ta temperatura na tyle się ustabilizowała, że mogła już przędza przez to przechodzić. Potem kilka lat pracowałem też w systemie czterobrygadowym, fajnie było, tylko najgorzej, jak latem, niedziela, słoneczko, ludzie do parku na działkę, a tu człowiek w tramwaj i przygina do pracy na osiem godzin. Cztery dni pracy, czterdzieści osiem godzin wolne, także to różnie wypadało, na swoje tam jakieś.
Autor:
Joanna Kocemba
Licencja:
Creative Commons
Po wyjściu z wojska, daty to jakoś tak się zacierają, chyba siedemdziesiąty pierwszy. Wróciłem tam, gdzie po szkole pracowałem. To był taki zakład, który teraz to się „Rom” nazywa. A wtedy...
To były maszyny, ja dostałem na dział zwany: teksturowania. To miało za zadanie, do zakładu przychodziła surowa przędza bistor i podlegała obróbce termicznej i skręcającej, żeby te nitki były elastycz...