wspomina
Zbigniew Włodarczyk
BIOGRAFIA
Urodzony 4 marca 1941 roku w Łodzi. Z zawodu włókiennik, następnie leśnik. W wieku 14 lat (w 1955 roku) rozpoczął pracę w przędzalni w Białej Fabryce (Zakłady Przemysłu Bawełnianego im. Obrońców Pokoju Uniontex SA). Następnie pracował w Zakładach Przemysłu Włókienniczego 9 maja na ul. Boczne, w Fabryce Wyrobów Włókienniczych Leonhardt, Woelker i Girbardt przy ul. Rzgowskiej oraz w Zakładach Przemysłu Bawełnianego ESKIMO na ul. Piotrkowskiej, a od 1975 roku jako leśniczy. Ukończył Technikum Włókiennicze, Technikum Ekonomiczne i Technikum Leśnicze. Obecnie mieszka we wsi Błogie Rządowe (pow. opoczyński, woj. łódzkie) i przebywa na emeryturze.
odsłuchaj
Pracę zawodową rozpocząłem dość wcześnie, bo miałem czternaście lat. Poszedłem do pracy w włókiennictwie. To z dziada pradziada w sumie. Dziadek był włókniarzem, bo sprowadził się do Łodzi gdzieś koło roku 1890. Bo wtedy Łódź zaczęła się rozwijać jako włókiennicze miasto. Zaczął pracę w zakładach Poznańskiego. Ojciec, jak pamiętam, to Wólczańskiej pracował w zakładach Waltera Świerczewskiego - tak się wówczas chyba nazywa. Zaczy nie rozpoczął, tylko pracował. Bo gdzie rozpoczął, to też nie pamię...
więcej
odsłuchaj
No tak, jak mówili - "Łódź włókiennicza". Przeważnie pracowali w przemyśle włókienniczym ludzie. Nawet jeśli to był przemysł włókienniczy, to tam też byli ślusarze i tokarze, którzy pracowali w tych zakładach. A samych włókniarzy takich w czasie przędzalników i innych bezpośrednio na produkcji przy włóknie nie było aż tak dużo. Ale jak mówię, to wszystko, wszyscy ludzie byli zatrudnieni w zakładach włókienniczych. Czy to zakłady przemysłu wełnianego czy bawełnianego, prawda. Ludzie z t...
więcej
odsłuchaj
Za czym zaczęto zamykać fabryki, to pamiętam, tylko nie pamiętam dokładnie roku - siedemdziesiąty, siedemdziesiąty pierwszy, zaczęły się strajki. Strajki dlatego, że no zarobki, jak mówię, były pod psem, były niskie. Czasu, jak mówiłem, też żadnego - ani na jedzenie, ani na odejście od maszyny, czyli człowiek był tak bardzo wyzyskiwany. Ceny zaczęły rosnąć w sklepach, ludzie się zaczęli buntować. No tu trzeba powiedzieć, że największy wpływ to mieli nie mężczyźni, tylko włókniarki wtedy, nie. On...
więcej
Pracowali w warunkach różnych. Przeważnie była to praca trzyzmianowa. Jedynie w biurze była praca dzienna. Tak była trzyzmianowa. Czy to na przędzalni czy na tkalni warunki nie były dobre, bo faktycznie nie było żadnych stołówek, szatnia to była jedna klitka, gdzie wieszaki na ścianie były i tak człowiek tam zostawiał ubranie, przebierał się w robocze i szedł do pracy, do maszyn. Pamiętam, że jak rozpoczynałem pracę, to zwiedzałem fabrykę i oglądałem fabrykę, i oglądałem tam na przykład maszynę ...
więcej
odsłuchaj
To był przemysł bawełniany ZPB, czyli bawełna przychodziła ze Wschodu. Najwięcej wtedy, jak to się mówi, ze Związku Radzieckiego. Natomiast też był surowiec przywożony, jak pamiętam, z Egiptu. To była sierść wielbłądzia, z której robiono nici, a następnie szło to na tkalnię na różnego rodzaju gobeliny, nie-gobeliny, takie rzeczy.
Praca była ciężka, bo to jednak, tak jak na przędzalni mówiłem, praca osiem godzin na nogach cały czas. Brak czasu na zjedzenie nawet śniadania, bo nie można było o...
więcej
Z takich udogodnień, które były wtedy wydawane, to mieliśmy herbatę i kawę zbożową. No i otrzymywaliśmy raz w miesiącu takie bony do łaźni, że można było iść pod prysznic i do wanny. To raz w miesiącu takie coś było. To były takie dodatki. Pensje były nieduże. Rzeczywiście jak zaczynałem pracę, to jako tak zwany uczeń trzysta sześćdziesiąt złotych zarabiałem. To była taka pensja mniej więcej, jak w chwili obecnej no te tysiąc sto złotych gdzieś. Dziewięćset, tysiąc sto złotych. No później zwięks...
więcej
No i tam miałem styczność znów z przędzalnią średnio-przędną. No to zdaje się, ja nie pracowałem, ale bardzo często tam bywałem, ponieważ od nas ta przędza z magazynów szła właśnie na tą przędzalnię średnio-przędną. Tam w zasadzie był tylko jeden mężczyzna - majster. Jeden wózkarz tak zwany, który woził skrzynie, zbijał skrzynie i ustawiał je do dalszej wysyłki. Natomiast tak to pracowały same kobiety. No też praca była na pewno uciążliwa, ponieważ również nigdy maszyny nie zatrzymywano, ż...
więcej
No i została mama i ja. No było ciężko, bo no jak mama nie pracowała, to starałem się jak najszybciej iść do pracy, chociaż młody chłopak, no ale trzeba było pomóc w domu. No były to przecież czasy nie takie, jak teraz. Chociaż teraz jeszcze trudniej z pracę niż wtedy. Wtedy, jak zostawiałem pracę, na przykład zwalniałem się w jednej pracy to za tydzień już pracowałem w firmie innej, z lepszym wynagrodzeniem. Tak że było łatwo, bardzo łatwo było o pracę. Pracownicy byli poszukiwani, nie tak, jak...
więcej
odsłuchaj
Tam, gdzie na Rzgowskiej pracowałem, to tam było, może nie żłobek, ale przedszkole to było. Jeśli chodzi o fundusz wczasów pracowniczych, również był. Można było wyjechać na wczasy, nawet w ten sposób, że za podróż firma zwracała, jak wyjeżdżało się na wczasy. Była duża możliwość korzystania z sanatoriów. Zakład pomagał też dostać się do sanatorium, jeżeli ktoś chorował. Jak mówię, praca, przedszkole, wczasy, sanatoria to nie było żadnego problemu. To były udogodnienia. Później, pamiętam, tam gd...
więcej
Najczęściej to do lasu było, na grzyby tak zwane wycieczki. No rzadko, ale nieraz było pod namioty. Na przykład nad Pilicę się przyjeżdżało. Na takie dwudniowe: sobota i niedziela. W powrotnej drodze pić się bardzo chciało, bo różnie to było. Podchodziło się do saturatora. Tam stał właśnie przy Czerwonej, na Piotrkowskiej saturator i pochodziło się, i nieraz dwie, nieraz trzy szklanki, zależy jak ktoś miał po takim wypadzie pragnienie. A wspominam te saturatory. Woda była dobra, gazowana. Mówią,...
więcej
Na pewno była dobra atmosfera. Według mnie dobra. Dlaczego? Dlatego, że ludzie się nawzajem szanowali. Nie było jakichś walk między sobą, bo ja nie mam pracy, ty masz pracę. Pracy, jak mówię, było w bród. I była taka koleżeńskość. Na przykład w kamienicach, w których się mieszkało. Wtedy jeszcze przecież tak na początku bloków nie było. To taka jedna wielka rodzina była. Wszyscy się znali, było to lokatorów, zakładam, piętnastu, dwudziestu, to każdy się znał. Miła była atmosfera, rodzinna taka b...
więcej
Na przykład pamiętam, że przy mnie był wypadek. Pas transmisyjny wciągnął rękę pracownikowi. Nieostrożnie chciał założyć ten pas. No, można powiedzieć, że nie przestrzegał przepisów BHP, bo powinien na kiju. Był taki hak, którym trzeba było wrzucić ten pas transmisyjny na to koło od maszyny. Natomiast on próbował ręką założyć go na drabinie. Wciągnęło mu rękę, zgniotło mu między sufitem właśnie a tym kołem. To tylko tyle, że przyjechało pogotowie, był na zwolnieniu lekarskim. Nie wrócił do pracy...
więcej
odsłuchaj
Może z dziadkiem to nie tak, bo on tylko wspominał właśnie. Bo on z Piotrkowskiego w ogóle pochodził gdzieś. Nie wiem, z jakiej tutaj wioski, ale wtedy był trend. Łódź się zaczęła rozwijać. Były to fabryki tam, one się nazywały Grossmana, tam inne rzeczy. Także Geyera. I wtedy dziadek przyjechał tutaj za chlebem, jak to się mówiło, nie. Za chlebem też przyjechał tu. Dostał na Chojnach pokój. Zakład pracy mu gdzieś załatwił. To nie było zakładowe mieszkanie, tylko firma przyczyniła się do tego, ż...
więcej
Nie, nikt wtedy tak zdjęć nie robił przecież, nie. Aparat to było cudo jeszcze, no. Nawet w siedemdziesiątych, siedemdziesiątym piątym roku to mało kto miał w ogóle aparat. Szło się to do fotografa najwyżej, prawda? Tak zdjęć nie robiono. Chociaż wiem, że robili, przyjeżdżali, fotografowali na przykład hale produkcyjne, budynki. Chociaż wtedy też bardzo często pisało: "zakaz fotografowania" przy wejściu do budynku. Tak że nawet było to zabronione. Nie, nie wiem, ze względu na to, żeby ...
więcej
No, a to jeszcze nie powiedziałem wszystkiego. Bo tu jak Wólczańska, bo tu jeszcze były właśnie, wchodziło się przez taki dziedziniec i tam były hale. I na wprost było wejście na przędzalnię, bo tutaj była przędzalnia. Tutaj dalej była tkalnia. A tam jeszcze dalej tak zwany ten „wilk”, gdzie była szarparnia tak zwana. „Wilk”, gdzie różnego rodzaju tam odpady to odmuchuje z wełny czy z bawełny. Na tym „wilku” były szarpane i to wtedy takie, jak to w kołdrze wid...
więcej
Wnętrze fabryki tkackiej.
więcej
Tutaj po raz pierwszy spotkałem się z taką rodzinną atmosferą w zakładzie, gdzie dowiadywałem się, że bardzo dużo ludzi spotyka się po pracy ze sobą, spędza nawet weekendy ze sobą, także no.. było to ...
więcej
Potem w technikum to już zacierały się te wszystkie nierówności. Bo tam już były inne problemy, dyskoteki i tak dalej, i tak dalej. Nie wiem, czy pani wie, że na dyskoteki się chodziło do Dziada. Wie ...
więcej
Prowadziłem koło sportowe „Ogniwo“. Z zakładu wszystko było kupione – tenisówki, dresy, cały strój. Graliśmy na tyłach zakładu, z tyłu był taki mały placyk. Graliśmy jeszcze w H...
więcej
Jak jeszcze byłam panienką, to się przychodziło do domu, jeszcze mieszkałam z rodzicami, to też czytałam dużo. Ale miałam w pracy koleżanki, to żeśmy się umawiały, do kina się szło, do teatru. Dużo ch...
więcej
Tam na zapleczu, gdzie teraz jest Galeria, tam chodziliśmy. Ulubione miejsce to jest kościół ewangelicki, tak to się nazywało, na Roosevelta. Gdzie w dni robocze, nie w wakacje chodziło się na majówkę...
więcej
W 1938 roku no to już były takie nastroje i spadochroniarstwo zaczęło się rozwijać. No i kiedyś przyszedł do nas do szkoły jakiś przedstawiciel LOPiP. Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej organizo...
więcej
Ja właśnie w tym przedstawieniu ze składanki sienkiewiczowskiej występowałem jako Bohun. Tam mnie upatrzyła sobie Panna Słoniowska. Rysia ją nazywano w domu. Maria miała na imię. I ona widocznie tak m...
więcej
Właśnie jak zaczęłam pracować w tym zakładzie od '54 roku, mając osiemnaście lat, to mi brakowało dwa tygodnie do osiemnastu lat. A kiedyś młodocianych nie przyjmowali, to nawet mnie nie chcieli p...
więcej
AM: Zawsze wieczorki organizowali. Szło się na noc do pracy, poszło się wcześniej, człowiek się wytańczył, wytego i lekki był przy maszynach potem latać. Jak to w młodym wieku. A potem wszystko tak za...
więcej
Najczęściej to do lasu było, na grzyby tak zwane wycieczki. No rzadko, ale nieraz było pod namioty. Na przykład nad Pilicę się przyjeżdżało. Na takie dwudniowe: sobota i niedziela. W powrotnej drodze ...
więcej
Może z dziadkiem to nie tak, bo on tylko wspominał właśnie. Bo on z Piotrkowskiego w ogóle pochodził gdzieś. Nie wiem, z jakiej tutaj wioski, ale wtedy był trend. Łódź się zaczęła rozwijać. Były to fa...
więcej