wspomina

Marceli Romanowski

ur. 17.05.1931

BIOGRAFIA

Urodzony w maju 1931 roku we wsi Krzyżewo-Jurki na Mazowszu. Po II wojnie światowej zamieszkał w Łodzi. Od 1964 roku prowadzi zakład szewski na Stokach.

„Droga do Łodzi”

Z wojska jak wyszłem, odznaczony byłem wzorowym artylerzystą. Widziałem jak teraz ostatnio prezydentów chowali i wieźli na lawetach te działa to się dopatrzyłem, że to te same działa na których ja strzelałem. Po wojsku nie wróciłem już  do domu! Miałem akurat dyżurnego w pułku i przechodziłem koło kancelarii, a kolega Pisarczyk miał dyżur. Patrzy się przez okienko i mówi: „Marceli, dokąd ci bilet pisać?”, a ja nie zastanawiałem się: ”A pisz do Łodzi! – a Łodzi na ocz...
więcej

„Początki szewstwa”

Pojechałem do rodziny, tam do siostry, ale swoje szewskie rzeczy w skrzynkę zapakowałem, bo już tam się nauczyłem w Bisztynku za szewca. A jeszcze szewc był bardzo dobry, z Ukrainy pochodził, Bolesław Zakrzewski się nazywał, mistrz szewski i u niego jak zacząłem się uczyć szewstwa, to się uczyłem niedużo tylko dziewięć miesięcy. Za cztery miesiące już buty robiłem! Kradłem robotę! To mnie w oczy powiedział: Takiego ucznia to on w życiu nie miał – mówi – i nie będzie miał! Ja byłem ps...
więcej

„Krótko po ślubie mnie zwolnili”

Krótko po ślubie u Niedzielskiego mnie zwolnili. Za głupie rzeczy - że zbierałem paski, bo tam w magazynie pracowałem, krótko i nie chciało mnie się chodzić do rymarzy zszywać pasy, jak ja to umiałem robić - w magazynie była pompa i ten pasek się zrywał to ja wziąłem zeszyłem i już. I wziąłem do szafki położyłem te kawałki pasków. Kontrol była, zobaczył i mówi, że szewc paski wybiera sobie na zelówki, takie szerokie. No i do zwolnienia mnie. Ja tutej chce wziąć pożyczkę,  żeby jakieś tam we...
więcej

„Własna budeczka”

W sześćdziesiątym czwartym roku kupiłem małe pomieszczenie, tą budeczkę i otworzyłem swój zakład. I od sześćdziesiątego czwartego roku pracuję na swoim. No i teraz tak: żona mnie zmarła w 2007 roku, dwójka dzieci jest, dwóch synów wspaniałych, dwie synowe wspaniałe, czwórka wnucząt wspaniałych i dalej jeszcze pracuję. Służę ludziom i społeczeństwu. Już jestem po osiemdziesiątce i tyle tych moich bajek jest.
więcej

„Mój zawód to jest ciężki”

Mój zawód to jest ciężki, ciężki. I tak jak mówiłem  na początku, że ja  tylko dziewięć miesięcy się uczyłem, to jest wyjątek, bo szewstwa trzeba się uczyć trzy lata żeby być czeladnikiem. Później jeszcze trzeba drugie trzy lata żeby mistrza dostać. A ja w swoim zawodzie trzy razy zdawałem egzaminy i wszystkie egzaminy moje były na pięć. Czeladnicze zrobiłem jak tutaj otworzyłem ten zakład, To chwilowo tylko ukończyłem kurs w zakładzie doskonalenia rzemiosła na Łąkowej i po siedmiu lat...
więcej
powiązane zasoby

Blok na Dąbrowie, czteropiętrowy. Oknami kuchni, oknami północnymi do ulicy Lenartowicza przystaje. To było wielkie szczęście dostać mieszkanie i pomogło mi Stowarzyszenie Dziennikarzy. No i fakt, ż...

więcej

Cmentarz Świętej Anny na Zarzewie. Najpierw chodziłem tam z rodzicami do ich rodziców. Trójka wtedy dojeżdżała bardzo, bardzo daleko to pętli przed cmentarzem jeszcze. Potem trzeba było przejść tory...

więcej

Ja akurat miałem to szczęście, że żona gdzie indziej pracowała. Ja prywatnie. Też już się kończyło, ale ja byłem dobrym fachowcem, więc przerzuciłem się, jak mi nie schodziło. Jako podwykonawca robiłe...

więcej

Z wojska jak wyszłem, odznaczony byłem wzorowym artylerzystą. Widziałem jak teraz ostatnio prezydentów chowali i wieźli na lawetach te działa to się dopatrzyłem, że to te same działa na których ja str...

więcej

Pojechałem do rodziny, tam do siostry, ale swoje szewskie rzeczy w skrzynkę zapakowałem, bo już tam się nauczyłem w Bisztynku za szewca. A jeszcze szewc był bardzo dobry, z Ukrainy pochodził, Bolesław...

więcej

Krótko po ślubie u Niedzielskiego mnie zwolnili. Za głupie rzeczy - że zbierałem paski, bo tam w magazynie pracowałem, krótko i nie chciało mnie się chodzić do rymarzy zszywać pasy, jak ja to umiałem ...

więcej

Mój zawód to jest ciężki, ciężki. I tak jak mówiłem  na początku, że ja  tylko dziewięć miesięcy się uczyłem, to jest wyjątek, bo szewstwa trzeba się uczyć trzy lata żeby być czeladnikiem. P...

więcej

Życie, życie było czasami burzliwe, gwarantowali to moi rodzice. Moja rodzina pochodzi z Warszawy, mam dość słynnych przodków w sztuce. Mój dziadek był rysownikiem, nazywał się Wacław Lipiński. Jego b...

więcej

Wtedy nie rodziło się w szpitalu tylko w domu. Ja jestem druga córka z kolei. Byłyśmy trzy. Urodziłam się w 1919 roku. Ojciec był dyrektorem w dużej takiej firmie, to była duża fabryka na Łąkowej 3/5,...

więcej

No też się patrzyło dla dzieci, żeby coś było, no. To się robiło też dla dziecka, żeby coś dla dziecka też zostawić, żeby zrobić, żeby dziecko miało taką jakąś pamiątkę po ojcach, czy po matce, życia,...

więcej

Może z dziadkiem to nie tak, bo on tylko wspominał właśnie. Bo on z Piotrkowskiego w ogóle pochodził gdzieś. Nie wiem, z jakiej tutaj wioski, ale wtedy był trend. Łódź się zaczęła rozwijać. Były to fa...

więcej

Aleja w parku Sienkiewicza w drugiej połowie lat 50. XX w. Park Sienkiewicza (dawniej Miikołajewski Ogród Miejski - od nazwy ulicy Mikołajewskiej, dz. Sienkiewicza) otworzono dla publiczności w 189...

więcej
inni rozmówcy
Szukaj
zobacz również

Typowa przedwojenna latarnia uliczna. W tle zabudowania placu Niepodległości. Zdjęcie pochodzi z kolekcji firmy energetycznej, będącej spadkobiercą dawnych Łódzkich Zakładów Energetycznych. O genezie ...

więcej

Wesołe miasteczko na placu przy Łagiewnickiej/Włady Bytomskiej (dziśOrganizacji WiN). Druga połowa lat 50. XX w. Wacław Łukaszewicz uwieczniał Łódź na fotografiach w latach 1956-1972. Był czło...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa