Ta sytuacja ciągnęła się bez rozbudowy, bo minister mówił, że jak już nam dowalą, powiedział, że da pieniądze, no to niech rząd da, a rząd mówił, minister ma, niech płaci. Mieliśmy takiego znajomego d...
Rozbudowa zakładu, list, syrenka
lata | 1990 dodano | 25.04.2020
dodał(a): Rafał
Ta sprawa z tymi zatruciami w pewnym sensie była dla zakładu korzystna, bo bodajże w sześćdziesiątym drugim albo w trzecim odbyło się specjalne posiedzenie w Urzędzie Rady Ministrów pod wodzą wicepremiera Jaroszewicza poświęcone tylko zakładom, co tu zrobić. Wtedy ustalono, że wpisuje się zakład do rozbudowy, że rząd przeznacza na to odpowiednie pieniądze. Mamy przygotować plany rozwojowe. To tak prosto nie szło. To znaczy, o zakładzie muszę cofnąć. Kadry inżynierskiej było bardzo niewiele. Był bardzo zdolny inżynier chemik, który opracował zupełnie oryginalna metodę. Jak się robi gramofon, żeby on grał taki ten najtańszy, to czołowym elementem tego przetwornika jest… To jest taki kryształ, normalna technologia produkcji tej wkładki była taka, że.. Taki kryształ się orientowało na rentgenie w jego osiach krystalograficznych i potem się cięło na cieniutkie płytki grubości rzędu milimetra o wymiarach tam centymetr na dwa i pół, coś takiego. To było bardzo pracochłonne. A ten inżynier chemik, łodzianin z wykształcenia tutaj na Łódzkiej Politechnice, wpadł na pomysł, że bierze się zarodek takiego kryształu, kładzie się między dwie płytki szklane, tych płytek robi się tam 200 i kryształki wyrastają od razu tak, jak potrzeba.
To był jego wynalazek. Wobec czego produkcja łódzkich zakładów radiowych była bezkonkurencyjnie tania. To nikt nie mógł się z tym, z tym równać. Swoją drogą, pamiętam tego inżyniera, bo wyliczono mu należność za ten patent sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, samochód kosztował chyba wtedy Syrena osiemdziesiąt. Jak ja przyszedłem, to spór był dawno ciągniony, bo lokalne władze robiły wszystko, żeby mu nie wypłacić pieniędzy. Dlaczego ma dostać tyle, prawda? Pisali różne bzdurne argumenty. Rozmawiałem z ministrem. Minister powiedział, słuchaj, upoważniam cię do wypłaty na Syrenkę. Przyjechałem, mówię do tego magistra, panie, za Syrenkę mogę panu wypłacić jutro. Na Moskwicza mogę panu pomóc walczyć, ale nie wiem, czy wywalczymy. Chłop dobę myślał, ale przyszedł, powiedział, bierze Syrenkę. Sympatyczny, dobry taki inżynier, a resztę w dziedzinie tej akustyki, to właściwie załatwiali technicy.
Autor:
Marta Madejska
Licencja:
Creative Commons
- Aleja Politechniki, Łódź
- Walerego Wróblewskiego 26/30, Łódź
- Aleja Politechniki, Łódź
- Aleja Politechniki, Łódź
akłady radiowe miały takie trzy sektory produkcyjne, tak to nazwijmy. Gramofony. To były albo pojedyncze mechanizmy, które były sprzedawane do zakładów radiowych Diora w Dzierżoniowe, do Kasprzaka w W...
W tej starej części, jaka by nie była, to sanitariaty były normalne, przemysłowe. A w tym mieszkalnym to sanitariaty były mieszkalne, ale nie dla załogi, która liczyła 500 osób. Wobec czego panie nie ...