Mama moja pracowała w Pabianicach w zakładach bawełnianych, ja szkołę skończyłam podstawową w Kolumnie i później przyszłam w siedemdziesiątym pierwszym roku. Mąż poszedł do wojska, a jeszcze nie był m...
Zakładowa opieka medyczna
lata | 1990 dodano | 24.04.2020
dodał(a): Rafał
Na początku było tylko trzy miesiące urlopu macierzyńskiego, później już za moich czasów było cztery miesiące, cztery miesiące, już było więcej. Poza tym, jeżeli chodzi o ochronę zdrowia, przecież były badania okresowe i nie było zmiłuj, jeżeli przyszedł czas na badania, musiał iść, bo inaczej nie zostałby dopuszczony do pracy. I to musiał przejść wszystkie badania. Wtedy tak było, bo później to było na słowo honoru. A wtedy musiał mieć tak jak kobiety. Musiały mieć badanie krwi, ginekologa musiały zaliczyć, prześwietlenie, jeszcze tam chyba. Jeżeli chodzi o słuch, laryngologa musiały mieć. I dopiero jak miały te wszystkie, wszystkie badania porobione, szedł do internisty. I dopiero internista na końcu podpisywał. Tak, że nie było zmiłuj się. Trzeba było, bo później wiem, jak mąż robił badania, to było na słowo honoru. To się tylko mówiło, a wtedy było, rzeczywiście były robione badania. Mało tego, była sytuacja taka, że nie chciałam iść na zwolnienie, a byłam chora, autentycznie byłam chora, ale odmówiłam zwolnienia, bo chciałam tylko leki, a szkoda mi było stracić premii za niechorowanie. No była premia jak ktoś nie chorował. To jeszcze nie zdążyłam przyjść na wydział, a już na wydziale wiedzieli, że ja odmówiłam zwolnienia i wyrzucili mnie do domu.
Autor:
Agata Zysiak
Licencja:
Creative Commons
Alba, jak ja przyszłam, to była jedna stara tkalnia, jedna stara przędzalnia, nie dwie przędzalnie, jedna nowa, a druga przędzalnia. W międzyczasie wyburzono starą tkalnię, postawiono nową szwedzką ża...
Zakład był bogaty, bo mieliśmy swój ośrodek w Drzewocinach kolonijny, wypoczynkowy dla pracowników. Również mieliśmy tam takie domki góralskie. Co tam jeszcze w tych Drzewocinach? Był basen o wymiarac...