Tu był jeden z najpiękniejszych klubów

Tu był jeden z najpiękniejszych klubów w ogóle łódzkich. Mieścił się, mogę pokazać, do dzisiaj jeszcze został szyld na górze, klub „Koliber”. Janusz Gust był jego dyrektorem za czasów… nieżyjący zresztą, zmarł w tym roku. On pracował w „Estradzie Łódzkiej”, przez 30 lat zapowiadał. Przemiły, przesympatyczny facet, z którym byliśmy… to przyjaźń do śmierci właściwie. Wspominaliśmy z tamtych czasów naszych młodości. Tutaj byli zapraszani artyści scen, na przykład, pamiętam, wiele przedstawień jednego aktora. Czyli aktorzy sceny łódzkiej przychodzili tutaj, prezentowali swoje [występy]. Na konkursy jakieś tam mieli przygotowane, no to tutaj byli zapraszani, bo była kasa zakładów, więc byli tutaj zapraszani. Zespoły różnego typu były. No tak jak mówię, działo się zawsze. Czy imprezy okolicznościowe, jak Andrzejki, czy ósmy marca, wszystkie były zawsze w „Kolibrze”. No i on, ten klub działał, bardzo mocno działał, bo mnóstwo ludzi angażował, młodych pracowników z reguły. Poza tym jeszcze było coś takiego, jak organizacje młodzieżowe organizowały różne wyjazdy takie, o których się dzisiaj już nie wie, piknikowe takie. Na grzyby dział socjalny zawsze organizował, ale poza grzybami, zawsze na wiosnę, organizowało się jakieś takie wyjazdy do ośrodków, które posiadał zakład. Ja miałem, to do dzisiaj wspominam, z dwanaście rajdów samochodowych organizowanych dla pracowników, zawsze na wiosnę jeździliśmy do Wrzącej, do Głowna. Dzisiaj to by się nazywało chyba [wyjazdy] integracyjne. No i oczywiście te nasze pikniki sobotnio-niedzielne, na które wyjeżdżaliśmy. Auto się brało, namioty i się jechało. Mnóstwo małżeństw powstało właśnie po takich  piknikach. I rozwodów też oczywiście.