Dział konstrukcyjny

Był dział konstrukcyjny, który zajmował się na przykład... bo były różne przebudowy na zakładzie, był wydział budowlany. Oni tam łatali dziury, różne takie rzeczy. Przecież różne rzeczy się przez ten czas działy w zakładzie, więc to jest niemożliwe, żeby nic nie było remontowane, bo się ciągle coś tam, wiadomo, zawsze się coś dzieje w tak wielkim zakładzie. U nas było 12.000 hektarów dachu. Nad zakładem. (…) To był dach, gdzie na niektórych była papa, a na niektórych to było szkło, to były szedy. Były okna szedowe, bo musiało być odpowiednie doświetlenie sal. Były i szklane okna, i pod tym jeszcze szło oświetlenie elektryczne. To była, my się nieraz śmiejemy, (…) niesamowita machina, jeżeli chodzi o zakład pracy, to był bardzo duży teren. A ja na przykład pracując przez jakiś czas w dziale BHP, pode mnie podlegała akurat właśnie przędzalnia średnioprzędna. To naprawdę ja nieraz miałam tak uchodzone nogi po tych ośmiu godzinach pracy, że mówię, Matko Święta, jak ja tutaj dalej wytrzymam i jeszcze w domu z dzieciakami, ale tak było. To był kawał terenu do przejścia. A jak jeszcze nieraz ktoś w pracy zachorował, bo też jest tak, i trzeba właśnie kolegę zastąpić, to biegłam na przykład z przędzalni średnioprzędnej na wykończalnię, bo coś tam się zadziało i musiałam spisać jakiś tam protokół powypadkowy albo coś tam. Tak to było.