Jak tak przeglądałem sobie te wszystkie oferty, to głównie tam były ustawione, mistrz zmianowy albo czasami ładniej to nazywali kierownik zmiany, ale to wszystko była praca na trzy zmiany. Ja natomias...
Zgodnie z przepisami był behapowiec
lata | 1980 dodano | 24.01.2020
dodał(a): Rafał
Zgodnie z przepisami był behapowiec, bo przy tej ilości ludzi musi być behapowiec. Behapowiec dbał głównie o to, żeby były tabliczki ostrzegawcze, że tam nie wkładać rąk. Ponieważ on też zajmował się racjonalizacją, takie wnioski racjonalizatorskie były, to on też opiniował to wszystko, więc gros wniosków to było na założenie jakiś osłon, które zwiększały bezpieczeństwo. Jakieś tam pieniądze były z tego drobne, bo drobne, ale były, można sobie było dorobić. I pod tym względem dbano o to. Natomiast nie były to aż tak wyrafinowane jakieś... tak jak w tej chwil jest to badane. Żeby nie być gołosłownym. Pracowałem tam ponad dziesięć lat. Przechodziłem wszystkie badania, dopiero jak poszedłem po dziewięćdziesiątym roku na badanie, to mi po raz pierwszy zrobiono audiometr. Się okazało, że ja już mam utratę słuchu, bo ja tam chodziłem bez tych zatyczek wełnianych. Po tej hali, a hałas był. Bo te osoby, które tam cały czas były te prawie osiem godzin, odjąwszy przerwę na śniadanie, to permanentnie były w hałasie. Ja tak to gdzieś byłem w biurze, schodziłem na halę, coś tam załatwiałem, wracałem i tak dalej. Nie było, tak jak w tej chwili ja mam na sznureczku takie zatyczki, że sobie włożę, jak jestem w hałasie. Wychodzę ze strefy, wyjmuję. Nie chowam gdzieś po kieszeniach, wiszą sobie, potrzebuję włożyć w każdej chwili. Tam jak się wyjęło, to już się drugi raz nie włożyło, trzeba było sobie nowy znowu zrobić, więc strasznie uciążliwe to było dla takiego wielokrotnego stosowania. A takich nie było jak w tej chwili, więc chodziłem bez tego. Jasne. I siedziałem, nieraz próby jakieś robiłem, bo tam jakieś nowe wzory włóczek wymyślałem i tak dalej. To siedziałem przy tej maszynie też parę godzin. Nie myślałem o tym. Oczywiście było tam napisane „Stosuj ochronniki, strefa hałasu” i tak dalej. To były na blachach takie napisy przybite gdzieś na ścianie zakurzonej. Nikt na to nie patrzył. A pracownicy to w tym hałasie rzeczywiście cały czas, te osiem godzin, dzień w dzień to jakoś się tam ratowali. Chociaż to, jak mówię, do końca nie było skuteczne, bo to nie jest z odpowiedniego tworzywa. W tej chwili to mają charakterystyki tłumienia. Te ochronniki słuchu są tak w tej chwili skonstruowane, że one tłumią hałas ten na najniższych częstotliwościach, ale można rozmawiać, dlatego że mowa ludzka jest na wyższych częstotliwościach i one już tak nie tłumią. Oczywiście trochę głośniej trzeba mówić, ale można rozmawiać, nie wyjmując tego z uszu. Gdzie tam zwykła bawełna, zresztą, jaka wełna, przecież tam z anilany te korki robili do uszu. Także to tak wyglądało.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
To nie było rzucenie na głębokie wody, bo w tym dziale technologicznym to ja sobie mogłem z tymi osobami, które już pracowały, porozmawiać, one mnie wprowadziły jakby w temat. Zresztą ja już troszkę t...
Rzgowska 17a. To był taki... wchodziło się z ulicy, dosyć daleko od tej ulicy odsunięty parterowy budynek, gdzie były praktycznie portiernia i kadry, dlatego że, powiedzmy sobie, jak ktoś został wyrzu...