Jak tak przeglądałem sobie te wszystkie oferty, to głównie tam były ustawione, mistrz zmianowy albo czasami ładniej to nazywali kierownik zmiany, ale to wszystko była praca na trzy zmiany. Ja natomias...
Robiły waciki i do uszu wtykały
lata | 1980 dodano | 24.01.2020
dodał(a): Rafał
Co jeszcze było takie w porównaniu z dzisiejszymi czasami ciekawe. Mianowicie, w przędzalniach zawsze był i jest do tej pory hałas duży. Dlatego, że jeszcze nie zbudowano przędzarki wełniarskiej, która by miała poniżej dziewięćdziesięciu decybeli głośność, a mówimy, że norma jest dopuszczalną osiemdziesiąt pięć decybeli. Powyżej to jest hałas. Tamte miały oczywiście po dziewięćdziesiąt pięć, dziewięćdziesiąt sześć decybeli. Maszyny. Zresztą ich konstrukcja taka. Jakby nawet teraz współcześnie taką maszynę zbudować, to też by była głośna. W tej chwili w maszyny zupełnie coraz mniej się wkłada napędów mechanicznych, coraz więcej elektroniki jest. Więc one chociażby z tego tytułu stają się cichsze, to jest naturalny postęp. Ale hałas był. W tej chwili to się oczywiście przywiązuje duża wagę do zabezpieczenia słuchu, te zakłady są dopuszczone, można tam pracować, mimo że jest to przekroczenie osiemdziesiąt pięć decybeli, ale pod warunkami, że się nosi ochronniki słuchu. Kontrole sprawdzają, czy to jest stosowane. Na badaniach lekarskich obowiązkowo słuch jest sprawdzany, czy komuś się nie pogorszył. Jest to duży nadzór. Wtedy jedyną ochroną słuchu tych osób to było to, że z tej wełny sobie robiły takie waciki i do uszu wtykały. Coś tam to tłumiło, owszem, ale to nie to, co współczesne środki, czyli czy te douszne zatyczki czy słuchawki na głowę nakładane. Ale to taka była rzeczywistość. Ja mam taki przed oczami zawsze wtedy obrazek, tej takiej rozciągarki, gdzie na stopniach sobie siedzi pani z tą wełną w uszach, przy niej stoi torebka, gdzie ma drugie śniadanie czy posiłek generalnie, bo jak na zmiany pracowali, to posiłek jakiś przyniesiony, bo trudno mówić o śniadaniu w środku nocy. I taki obraz tego mam z tych lat. To jest bardzo siermiężna praca. To jest tak jak (…), jak oglądając tę scenę z tkalni na "Ziemi obiecanej", to tak wtedy te zakłady wyglądały.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
To nie było rzucenie na głębokie wody, bo w tym dziale technologicznym to ja sobie mogłem z tymi osobami, które już pracowały, porozmawiać, one mnie wprowadziły jakby w temat. Zresztą ja już troszkę t...
Rzgowska 17a. To był taki... wchodziło się z ulicy, dosyć daleko od tej ulicy odsunięty parterowy budynek, gdzie były praktycznie portiernia i kadry, dlatego że, powiedzmy sobie, jak ktoś został wyrzu...