Na przecięciu dawnych ulic Widzewskiej i św. Emilii (obecnie Kilińskiego i bpa W. Tymienieckiego) w 1898 r. powstała tkalnia zaprojektowana przez ryskiego inżyniera,architekta Pawła Rübensahma - od 18...
Taka nietypowa historia
lata | 1980 dodano | 21.01.2020
dodał(a): Rafał
Gdzieś koło osiemdziesiątego czwartego roku w fabryce pojawiło się czterech obywateli Etiopii. Trzech było oddelegowanych do jakichś warsztatów mechanicznych, natomiast jeden trafił do nas, ponieważ miał się nauczyć elektroniki. Całym paradoksem tej sytuacji było to, że ten gość nie rozmawiał w żadnym jednym języku poza swoim. Miał być tydzień, mieliśmy go nauczyć, nie wiadomo czego. Potem się dowiedzieliśmy, że on pracował w fabryce, w drugim co do wielkości mieście Etiopii, na płaskowyżu, miasto nazywało się Dire Dawa, pracował z Japończykami, którzy mieli tam pobudowaną przędzalnię bawełny, bardzo zautomatyzowaną, bardzo rozwiniętą i on jakieś pośrednie funkcje przy tych Japończykach tam sprawował. Japończycy byli na miejscu, obsługiwali te maszyny, przynajmniej co do serwisu technicznego, i on tam jakieś pomocnicze funkcje... Kiedy się zmienił ustrój w Etiopii, stwierdzono, że teraz zajmie miejsce Japończyków, którzy ochoczo wyjechali do domu. Bo może się bali, tego nie wiem. W każdym bądź razie okazało się, że te przędzalnie zautomatyzowane tak powoli zaczynają szwankować, ale zaczynają powoli się zatrzymywać. Rząd Etiopii, socjalistyczny rząd Etiopii wtedy zwrócił się o pomoc do bratnich krajów socjalistycznych i stąd Polska z olbrzymią chęcią stwierdziła, że pomoże. I Etiopczyk znalazł się u nas w fabryce. Problem był językowy, problem był mentalny, ponieważ to, czego oni się spodziewali, że nauczymy go u nas w tydzień, to u nas w średnich szkołach uczy się przez pięć lat. Etiopczyk miał bardzo, bardzo ciekawą cechę charakterystyczną, bardzo szybko przyswajał język. To znaczy tak po trzech dniach my już się potrafiliśmy bardzo niegramatycznie ale porozumieć po polsku z nim. On już chwytał. Ale nauczyć go technicznych rzeczy było bardzo trudno. Praktycznie nie było to możliwe. Natomiast zaprzyjaźniliśmy się i nie tylko w sposób taki werbalny, natomiast również kulinarnie, ponieważ ochoczo musieliśmy go częstować kanapkami. Ponieważ miał bardzo słabe kieszonkowe i chyba by głodował będąc tutaj. Przyjaźń nasza się skończyła tym, że po tygodniu wyjechał. Przysłał nam pocztówki z hotelu, w którym kiedyś mieszkali Japończycy. Domniemywaliśmy, że być może awansował i dostał tam jakieś lokum. Próbowaliśmy na ten adres odpisywać, ale listy wracały z adnotacją „Adresat nieznany” i nie wiemy, czy dał głowę dlatego, że za mało się nauczył, czy nie wiem dlaczego. W każdym bądź razie kontakt się urwał. Taka nietypowa historia, ale tak było. ok.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
- Wincentego Tymienieckiego 7, Łódź
- Wincentego Tymienieckiego 7, Łódź
- Wincentego Tymienieckiego 7, Łódź
- Wincentego Tymienieckiego 7, Łódź
Na przecięciu dawnych ulic Widzewskiej i św. Emilii (obecnie Kilińskiego i bpa W. Tymienieckiego) w 1898 r. powstała tkalnia zaprojektowana przez ryskiego inżyniera,architekta Pawła Rübensahma - od 18...
Na przecięciu dawnych ulic Widzewskiej i św. Emilii (obecnie Kilińskiego i bpa W. Tymienieckiego) w 1898 r. powstała tkalnia zaprojektowana przez ryskiego inżyniera,architekta Pawła Rübensahma - od 18...