Jest tak, że moja mama była włókiennikiem, dokładnie tkaczką - zwykłą pracownicą na tkalni "Obrońców Pokoju" na Kilińskiego. Traf chciał czy tam życie, zrządzenie losu spowodowało, że do szk...
Praca cerowaczki
wykonano | 20.05.2017 dodano | 22.12.2017
dodał(a): Joanna Kocemba
Poszłam na - to skierowali mnie tam z działu kadr - na cerownię, tam było dużo tak młodzieży, uczyć się jako cerowaczka. No i fajnie było.To właśnie taki surowy materiał przychodził i tam się właśnie, jakie były braki, niedociągnięcia, to cerowaczki uzupełniały - znaczy, zszywanie tych wątków, nieraz tam czy się zerwało, czy coś, czy tam szlingowanie to się nazywało, taka gruba nić, to znowuż było, czy coś, to trzeba było tak perfekcyjnie zrobić, tamte pęczki takie, no i szyć, wszywać te brakujące. Były takie gniazda, się nazywały, to znaczy wątek i osnowa, jak były takie duże, to skreślali, a potem wycinali te kawałki i wyrzucali jak nie było, takie mniejsze te poprawki były. Wyuczyłam się, jak już na swoje poszłam. Dużo nas tam dziewczyn było i żeśmy już tam na swoim byłyśmy, bo to było płacone od metrów. Nieraz lepszy towar, a nieraz gorszy, że było więcej tych, to dłużej się, bo on był gatunkowany - w pierwszym gatunku, w drugim, w trzecim - żeby to doprowadzić do pierwszego czy któregoś tam.
Był pan dyrektor, też nie wiem jak się nazywa, zapomniałam i on prowadził takie właśnie kółko artystyczne - był balet, była orkiestra i takie przez megafony nadawali, tak na salach i tam, czy jakieś wiersze, czy coś, czy godzinkę w czasie pracy. No ale sobie same żeśmy też zrobiły tak, że godzina na przykład trzynasta, to były śpiewy. I pół sali było, taka duża sala, to pół sali było młodzieży, a pół starszych osób, no to nieraz im przeszkadzało, bo żeśmy się trochę może wygłupiały. No ale, jak to, człowiek młody był.
Autor:
Joanna Kocemba
Licencja:
Creative Commons
- 22/28 Doktora Stefana Kopcińskiego, Łódź
- ulica Stefana Kopcińskiego 22, Łódź
- Doktora Stefana Kopcińskiego 22/28, Łódź
- Doktora Stefana Kopcińskiego 29, Łódź
To były zakłady "Wiosny Ludów", zakłady wełniane "Wiosny Ludów". Tam znajomy załatwił, on był kierownikiem u nas, a to był mój sąsiad więc załatwił mi tam pracę. I ja tam dostałam ...
No i tak jeszcze - o, miałyśmy przymusowo mleko. Kucharka była w zakładzie pracy, codziennie gotowała mleko i można było sobie właśnie pić mleczko. O i jeszcze - jak zakłady.. bo w zakładach pracy był...