wspomina

Zbigniew Olaczek

ur. 1931

BIOGRAFIA

Urodzony w 1931r., uczył się zawodu ślusarza w ZZDZ przy ul. Łąkowej, tuż po szkole pracował w prywatnym zakładzie przy ul. Wygodnej (spawanie i montaż kotłów centralnego ogrzewania), w Gliwicach zdobył licencją na spawanie kotłów; namawiany przez kolegów poszedł do pracy w parowozowni Dworca Kaliskiego, pracował tam tydzień, propozycja podniesienia płacy w poprzednim zakładzie pracy, sprawiła, że wrócił do zakładu przy ul. Wygodnej; pracował w fabryce kołder i parasoli przy ul. Kopernika 36 jako mechanik maszyn szyjących do roku 1978, kiedy to odkupił zakład przy ul. Pomorskiej 99 od pana Ciesielskiego i stworzył tam swój zakład naprawy maszyn szyjących – zarejestrowany, ale jako zakład naprawy maszyn kuśnierskich (ponoć jako jedyny zarejestrowany). Produkował od podstaw maszynę Diana przemianowaną na Success. Gdy prowadzenie zakładu stało się nierentowne, założył wraz z żoną sklep, obecnie Pan Zbigniew naprawia sporadycznie przynoszone przez klientów maszyny, dorabiając sobie tym samym do emerytury.

„Naprawa maszyn do szycia”

Zakład tutej powstał trzydzieści pięć lat temu. Wtedy to się powodziło dobrze. Znaczy za tamtych czasów komunistycznych. Może innym gorzej, może, a mnie dobrze było. Także dobrze szło. Od dziesięciu lat, więcej, idzie kiepsko. Na pograniczu jakiegoś małego zysku. Emeryci my we dwójkę, to tak możemy sobie dorobić. Ale żeby samochód kupić, dom pobudować, absolutnie. A za czasów komunistycznych to samochód się kupiło, działkę się kupiło, było dobrze, a teraz jest, jak jest Pięćdziesiąty dziewiąt...
więcej

„Futra z kawałków - dobry interes”

Moi klienci byli głównie rzemieślnikami. Szyli, pruli i z tego żyli i ja przy nich. To wszystko szło, przemysł się rozwijał, a tym bardziej w tym czasie, na tych maszynach. Były takie modne kurteczki, w ogóle kożuchy z tych kawałków, z łatek. To sprowadzali z Włoch, z Francji, gdzie tam wyrzucali na śmieci to, dosłownie albo też czasami takie większe kawałki, które przerabiali. Kupowali nawet od takiego Francuza, którego znałem i on tu przywoził, płacił tam, mówił niecałego dolara za kilo, a tut...
więcej

„Stali klienci”

Były jakieś stałe. Mieli zakłady, niektórzy tam szyli bez zakładu, po cichu, ale nie raz raczej musieli mieć zarejestrowany zakład kuśnierski no i szyli. Zimny, Zimny, ich było dwóch braci i szwagier chyba do dziś, na Jaracza jest. A Mondek nie żyje, Waldek, Waldek zlikwidował, syn jego trochę prowadził, ale splajtował. W ogóle nie wiem, czy jakiś zakład oficjalny jest w Łodzi kuśnierski. Jeśli jest, to sobie, tak jak i ja, o, jak nie ma bo nie ma roboty na tym, co się sklep założyło, tak samo i...
więcej

„Od spawania kotłów, przez kołdry, do własnego warsztatu”

Po tej szkole, na Łąkowej pracowałem prywatnie, w zakładzie kotlarskim - spawałem kotły do centralnego ogrzewania w tym czasie. To nie tak jak teraz w sklepie, idzie się, kupuje, nie było. Ja pomimo, że nie miałem licencji, bo to trzeba było mieć na spawanie kotłów licencję, ale ten prywaciarz, na Wygodnej, Myszkorowski się nazywał, brał ludzi, co mieli licencję, oni wódkę pili, tak było, ja jeszcze nie piłem, tak do dwadzieścia, a już miałem osiemnaście lat i ja spawałem. A oni tylko na kotle t...
więcej

„Stanowisko pracy”

Moje stanowisko mechanik maszyn szyjących. Do kołder to były maszyny podobne jak taka zwykła stębnówka, tylko z tym, że to ramię dwa metry długie miało. No bo kołdra jest przecież długa. Na dwa metry ma i był kombajn - tak się nazywał. Gdzie dwa zestawy były. Osiem igieł szło, na raz, kołdra się przesuwała, drugi tam stał tak, i tam chyba sześć i tak przez minutę jedna kołdra schodziła. Później jeszcze trzeba było ją obszyć wkoło. Na podobnych maszynach. Nawet takie małe spółdzielnie w Zamościu ...
więcej

„Bogini zwierząt futerkowych”

Maszyny kuśnierskie zacząłem produkować też, od podstaw i ona się nazywała Diana, ta maszyna. Ja kupiłem całą dokumentację tej Diany, tej maszyny, podobnej, kuśnierskiej. I jest, o, tu emblemat mój nawet, bo to było na maszynie przybijane. Maszyna Diana się tak nazywała, ponieważ Diana jest boginią zwierząt futerkowych. I ponieważ ludzie nie znali takiej maszyny Diana kuśnierskiej, ja w porozumieniu z wywiadem w Warszawie, że to nie jest opatentowany Success, bo maszyna angielska. I ja zmieniałe...
więcej

„Emblematy”

Emblematy z różnych maszyn. To tak, czasami od maszyny się oderwało samo, czasami się klienta pytałem, czy mogę wziąć znaczek, czasami się nie pytałem i tak się ich tyle uzbierało. One są, chociaż dwa jednakowe, ale tak to tych maszyn Singerów jest do dziś najwięcej jeszcze u ludzi. Chociaż już bardzo mało. A te to są jakieś takie podobne do do do tych maszyn singerowskich, ale nazwa już inna. Nazwa inna, no bo Singer nie pozwolił. Chociaż Singer nie opatentował maszyny wcale, tylko igłę samą. K...
więcej

„Zbierane skarby”

Jak robiłem, to babcie jak mi przynosiły, to chciały żeby nie zginęła maszyna, to wycenić ją na jaką, żeby jak zginęła, to jej wartość tam wyceniały. Dużo. Ja mówię, co Pani, przecie ta maszyna to jest nic prze warta. Mówi, proszę Pana, ojciec w posagu mi ją kupił dwie krowy czy krowę sprzedał, żeby to maszynę mi kupić. A Pan tera na pięćdziesiąt złotych ją wycenia? A teraz to już nawet nie przynoszą, bo już tera babcie pewnie poumierały i nawet jak ktoś się pyta, to każę na złom wyrzucić. Bo ju...
więcej
powiązane zasoby

Bardzo ładne są wzory w gazetach sobótkowych, z tym tylko, że nie chwaląc się, że tak powiem, ale niech mi pan wierzy – kogokolwiek pracę nie  weźmiemy do ręki to żadna nie jest tak wypraco...

więcej

Wypadałoby zacząć od historii mojej mamy, która jako szesnastoletnia dziewczyna, wybrała się z dwiema siostrami na kursy haftu, szycia i wyszywania na siatce, czyli filet. Później jako młode dziewczyn...

więcej

Siostry mamy, które robiły inne hafty na płótnie, na przykład haft Richelieu, ciocia, która też była zabrana podczas wojny do Niemiec na okopy nawet tam robiła, nawet tam mój tato w niewoli zrobił ser...

więcej

W latach pięćdziesiątych, kiedy było bardzo dużo do robienia, była moda na firanki, a to wszystko w spółdzielni chałupniczej, która była w Łodzi na ulicy Jerzego - „Zorza”. Tam były robion...

więcej

Uczyłam się zawodu u swojej mamy na ulicy Zachodniej, przy Legionów. Zdałam egzamin czeladniczy, później mistrzowski i otworzyłam swój własny zakład, przy ulicy Jaracza 23. To był rok 1978, kiedy jesz...

więcej

Od staniczków małych, gdzie panie chcą, by biust był powiększony, do dużych biustonoszy, które by chciały, żeby biust albo dobrze leżał, był podniesiony, albo lekko optycznie zmniejszony. Szyjemy gors...

więcej

Klientka wchodzi do kabiny, rozbiera się. Zerkam na nią i po tylu latach doświadczenia już mniej więcej orientuję się, jaki mam dobrać rozmiar. Ale mam różne fasony. Cięcia pionowe, poziome, na drutac...

więcej

Jeżeli mam uszyć gorset, to musz ęklientkę bardzo dokładnie wymierzyć, i pod biustem, i w pasie, i w biodrach, i różne długości, i na konkretną osobę rysuję tak zwaną siatkę, według której wykrawam ma...

więcej

Dawniej tkaniny były rodzimej produkcji, przeważnie z Łodzi, bo przecież Łódź to było zagłębie włókiennictwa. Kiedyś zaopatrywałam się w zakładach Marchlewskiego, Uniontexie. W tej chwili, niestety, n...

więcej

Te 20 lat temu miałam dużo klientek, ponieważ przemysł gorseciarki w ogóle był w powijakach. Istniały tylko sklepy bardzo drogich, renomowanych firm, Triumpha, później Felliny, więc nasze zakłady miał...

więcej

Moja mama dawno temu zaraziła swoją pasją swoje dwie siostry, jedna mieszka w Szczecinie, druga mieszkała we Wrocławiu, obie uczyła zawodu, pozdawały egzaminy. Nauczyły się profesjonalnie robić to, co...

więcej

No przecież tyle zatraconych zawodów. W poligrafii mojej wymarł zupełnie zawód fotografa produkcyjnego, retuszera offsetowego, kopisty. Nie ma tych zawodów! Nie ma montażysty. W introligatorni niesamo...

więcej
inni rozmówcy
Szukaj
zobacz również

Zdjęcie przedstawia wystawę zdjęć Pana Andrzeja Wacha, wykonanych podczas budowy Manufaktury. Wystawa odbyła się przy ul. Piotrkowskiej.

więcej

Plac Wolności, widok w kierunku ulicy Nowomiejskiej. Kamienice z adresem Plac Wolności 9 (Kamienica pod Lwem), 10 i 11 (dwie ostatnie nie istnieją). Druga połowa lat 50. XX w. Wacław Łukaszewi...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa