Park Poniatowskiego
lata | 1940
dodano | 15.06.2014
dodał(a):
Piotr Nizio
Słuchaj, zacznijmy od tego, że ja ci naszkicowałem pewien szkic trasy, który wiąże mnie z Piotrkowską. Ale przecież, oczywiście, ja mam już tak bogaty życiorys, że można powiedzieć, że zatoczyłem wiele kręgów po mieście. W dzieciństwie inne, w okresie młodzieżowym inne i teraz, jako człowiek dojrzały nieco innymi trasami chodzę po mieście. Ja się urodziłem, ci wspomniałem, na Szlezingu. Dla mnie, że tak powiem, tą krainą szczęśliwości dzie, dzie, dziecięcej to były gdzieś okolice zajezdni przy Dąbrowskiego, gdzieś do Przybyszewskiego i tam w okolicach Płocka, Sanocka te okolice Poznańska, Zarzecka. Stamtąd jakby pochodzę. Natomiast dość wcześnie, już jako dziecko, przeniosłem się na ulicę Żwirki, tutaj, gdzie mieszkałem właściwie do, do końca. I tu już jest jakby inny krąg, który otaczał mnie, że tak powiem. I miejsca magiczne moje były inne, no. Tu, jako dziecko, na Żwirki, miejscem magicznym był oczywiście park Poniatowskiego. Gdzieś aż do dworca kaliskiego, który kiedyś inaczej, bo nie było tej trasy, prawda, obecnej, tylko tam były bocznice różne stały stare wagony. No to dla nas, dla dzieciaków to była wielka frajda: skakać po wagonach, między buforami, gonieni przez strażników kolejowych… No, czy można coś piękniejszego sobie w ogóle wyobrazić? Tam były dwie górki, z których się zimą jeździło.
Autor:
Marta Madejska
Licencja:
Creative Commons
zgłoś naruszenie zasad