Zdjęcie z kolekcji Edwina Dekkera, holenderskiego architekta, który studiował w Łodzi na początku lat `90. Obecnie prowadzi biuro projektowe http://www.studiomerz.nl/
Pracownicy z jeszcze z okresu tego międzywojennego
lata | 1980 dodano | 23.01.2020
dodał(a): Rafał
Po drugiej stronie Poltexu, teraz jak jest Manufaktura i te kamienice, co stoją, to były też zakładów. Bo to były te famuły, to Poznański postawił dla pracowników. Ten kościółek, co jest postawiony, to też jest postawiony przez Poznańskiego. To, że on był Żydem, a kościół jest katolicki, także on tam dbał. Miał takie swoje, tego, zdyscyplinował, nieraz tam przechodził, jak tam mówili właśnie pracownicy, którzy jeszcze sprzed wojny pracowali, jeszcze jak ja byłem, to jeszcze tam egzystowali. Jeszcze pracowali. To mówili, opowiadali, że na przykład szedł sobie ten pan Poznański, właściciel, i tam leżała jakaś szpulka przędzy, czy tam coś leżało na chodniku, czy tam przy bramie, czy tam przy płocie. I tam jakiś z tych pracowników podszedł i to wziął i włożył tam do, tego. To on zawołał i dał mu 10 złoty. Na tamte okresy przedwojenne to było dużo pieniędzy. To mówili, byli takie zgrywusy, że wzięli i specjalnie tam gdzieś któryś poszedł, wyrzucił wcześniej i później szedł i starał się podnieść. I później któremuś tam się udało, a później się zmiarkował, że to jest jakiś tam lekki przekręt, że tego. Ale to mówi, ten drugi już nie dostał. Złotówkę chyba mu, tego. (…) Takie tam różne sytuacje opowiadali, ci pracownicy z jeszcze z okresu tego międzywojennego.
EK: Dużo było takich osób?
Nie było wiele osób, ale było... Później szybko... Wiadomo, że to już byli ludzie tacy dość wiekowi, ale kilka osób pamiętam, że było. I na przędzalni tam żeśmy rozmawiali, normalni, fajni ludzie. Też tam śmialiśmy się, nieraz tam opowiadali różne rzeczy. Takie dowcipy tam jeszcze przedwojenne, różne takie. Nieraz tam sobie... Ale to tylko wtedy, kiedy była tak zwana zmiana, się przychodziło, bo na godzinę 13:30 się zaczynała praca, to jak tam się było wcześniej, to była szatnia, tam było takie a’la kantyna, można tak powiedzieć. To tam można było sobiee usiąść jeszcze przed wyjściem na halę do pracy, można było sobie porozmawiać, takie tam tego, to tam człowiek słuchał, tam człowiek był ciekawy w ogóle, jaki ten okres był międzywojenny wtedy. Przecież to Ci ludzie, co tam właśnie się osunęli jeszcze... (…) Mówili, że Poznański to taki wyzysk, że to takie jest nieuszanowanie człowieka, czy tam pracownika. Ale ci ludzie, którzy później przeszli już, znaczy, już był właśnie '45 rok, się wojna skończyła, i tam w tych zakładach, co z tego... To teraz, co komuniści wyrabiają, to katorga. To ten – mówił – Poznański, który był, tam mówili, kapitalista, który miał wyzyskiwać załogę, to był anioł. A później przecież oni tutaj sami ponarzucali takie normy już po '45 roku, to kto te normy wymyślał, kto to robił, to ja nie wiem w ogóle. To chyba osoba, która nie miała zielonego pojęcia o tym, żeby wziąć i takie normy ustalać. Bo to nie była jakaś praca taka na dniówkę, tylko to był akord. To trzeba było pracować, żeby zarobić. Nie było innej opcji.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
Zdjęcie z kolekcji Edwina Dekkera, holenderskiego architekta, który studiował w Łodzi na początku lat `90. Obecnie prowadzi biuro projektowe http://www.studiomerz.nl/
Zdjęcie z kolekcji Edwina Dekkera, holenderskiego architekta, który studiował w Łodzi na początku lat `90. Obecnie prowadzi biuro projektowe http://www.studiomerz.nl/