No, pod koniec studiów udało mi się załatwić pracę, w filmie jednak. Powiedziałem, wyrzucili mnie drzwiami, ja wracam oknem, co prawda w oświatówce a nie w fabule, bo każdy jak szedł do szkoły filmowe...
No to my znowuż bralim lokomotywę i ściągalim te wagony
lata | 1980 dodano | 02.01.2019
dodał(a): melaine koina
Jeździłem na lokomotywie i wagony żeśmy podstawiali, zabierali. Nasza czynność to była ta: stacja Kaliska wstawiała wagony do Marchlewskiego. Marchlewski miał bocznice przy towarowej tutaj. To była bocznica i kolejówka wstawiała wagony, ładunek. Załadowane to węglem, bawełną, tam inne takie materiały były. A zakład Marchlewskiego miał swoją bocznicę i te wagony wszystkie rozprowadzał. No to do tego miał jeszcze poddzierżawców, bo miał poddzierżawców piekarnie. Arged tutaj co był, później przy Srebrzyńskiej zakłady meblowe. Teraz te Paget co był, węglowe zakłady. To wszystko Marchlewski obrabiał, te wszystkie firmy. No i oni później brali pieniądze też za to, nie. No i później jak żeśmy te wagony rozprowadzali, to później próżne musieliśmy ściągać z każdego zakładu i znowu odstawiać na bocznicę. Kolejówka przyjeżdżała i znowu zabierała te próżne, a tu wstawiała wagony wyładowne. To była taka praca, taka czynność nasza była.
Żona: Jak nieraz, mówię, podczas pracy przyjechałam do domu, w karty z bratem grał podczas pracy.
EM: Nie, no to były chwile, ale to było w niedzielę. W niedzielę jak my żeśmy wychodzili, to była lista. Na portiernię przechodziliśmy i żeśmy podpisywali listę. No i później jak żeśmy listę podpisali, no to żeśmy dzwonili na kolej Kaliską i żeśmy się porozumiewali, czy zakład Marchlewskiego ma jakieś wagony i podstawienie będzie, czy nie. Jak powiedzieli, że jest postawienie tam tyle i tyle wagonów, no to musieliśmy czekać, iść do szatni się rozebrać, wszystko i czekać, nie. Jeżeli my lokomotywę przygotowali, wstawili, żeśmy rozstawili i musieliśmy czekać znowuż dotąd, dopokąt nierozładowane te wagony zostały. Jak te wagony zostały rozładowane, no to my znowuż bralim lokomotywę i ściągalim te wagony. Odprowadzalim na bocznicę. Jak żeśmy odprowadzili, zjechalim i się znowu ubieralim, szlim, podpisywalim listę i do domu. A było tak, że jak kolejowa nam powiedziała Kaliska, że Marchlewski dzisiaj nie ma nic do podstawienia, to my żeśmy podpisali listę i nawet żebyśmy się nie rozbierali, nawet do zakładu nie wchodzilim, tylko na portierni podpisalim się i do domu. I do nas nie miał nikt nic, bo my żeśmy byli, a że nie było roboty, to nie nasza sprawa już była. Ale mieliśmy zaliczone to, godziny żeśmy mieli. A później zrobili nam karty. Żeśmy takie karty mieli i te karty musieliśmy odbijać w zegarze. No i dopiero na te karty żeśmy chodzili i wychodzilim w godzinach. No to znowuż tam się kompinowało. To kto był najbliży, albo tam zrobiliśmy kolejności, że w tą niedzielę ten, w tą niedzielę to. Przychodził, te karty brał i żeśmy odbijali sobie i znowu godziny były i wszystko było, wszystko grało. Tak że nieraz się nie pracowało, ale osiem godzin było, obecność była. I nic co do nich, do nas nic nie miał. Później chcieli nam zrobić tak, że chcieli nam skasować. To my mówimy: zara zara. Dobra, to my możemy, ale jak przyjdzie tego, to my do pracy nie przystępujemy, bo z jakiej racji. No to nie, to zakład później nie tego, no i zakład się zgodził. I żeśmy przychodzili, i żeśmy godziny mieli, żeśmy wszystko tego. Tak że byliśmy na swoim. Dobra praca była.
Żona: Mogłaby powrócić.
EM: No. I później przyszedł miesiąc. Czterysta godzin jest? Jest. W zamian mieliśmy osiem tysięcy. Tak, jak maszynista w miesiącu miał. Osiem tysięcy złotych zarabiał. No to, jak były te godziny, no to było czternaście tysięcy, czternaście i pół tysiąca było.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Pierwsze wrażenie, pierwsze wrażenie z wytwórni, jakie wyniosłem, to był zegar, proszę Pani, zegar w portierni, połączony z tą wajchą, z tą ja to zawsze przywołuję na przykład ten film z Chaplinem, „D...
ten jeden z większych plusów, a drugi taki plus tej mojej roboty, potem raczej jak, jak już zacząłem samodzielnie robić, to były kontakty z ludźmi znowu, i to z konsultantami.