T.S.: Ja troszeczkę inaczej muszę pracować, ponieważ mam więcej obowiązków. Bo myśmy sobie kiedyś wyliczyli, to w moim jednym etacie zawartych jest osiem etatów z lat '60-tych i '70-tych na tk...
Niby przemysł lekki
lata | 1960 dodano | 02.01.2019
dodał(a): melaine koina
Tam, o ile ktoś miał siły, to mógł zasuwać dwadzieścia cztery godziny na okrągło. Z tym, że płace nie były tak wysokie, jak... No bo to włókienniczy przemysł, niby lekki przemysł. Tak się nazywało. A on wcale do lekkich... Bo i przemysł, bo i warunki jakie były - zapylenie, nie zapylenia i te różne wykończeniowe też do włókien. To nadwyżki były, bo to raz, że to najpierw się suszyło, a potem trzeba było nawilżać znowu. To były takie specjalne, ja już zapomniałem, już nie pamiętam tego, płyny, którymi się nawilżało. To znaczy nie było tak, żeby nawilżać, żeby tylko po wierzchu. Tylko po wierzchu, bo to była mieszanina: woda, mydło, tam jeszcze coś. Aj, no, pełno tego było. O, trzeba było to dorabiać co jakiś czas i były takie specjalne u góry rezerwuary i tam się nalewało i to potem przez natryskiwacze szło na trzepak. To była taka maszyna, która zwijała włókno w role takie duże, bele. I to szło do niego to gdzieś takiej szerokości, tak.
Bo to zależy też jeszcze od maszyn. Bo u nas było ze względu na to, że tkalnia była też i krosna były szerokości osiemdziesięciu centymetrów. To jeszcze stare krosna były osiemdziesiąt centymetrów. To przędzalnia musiała już wszystko to dostosować do krosien potem. No to na ten trzepak jak szła taśma z bawełną, to właśnie te natryskiwacze tam były i od razu ładnie się układała, ale to nie wolno było żeby za dużo. Bo wilgoci też nie może być. Bo znowu na innych maszynach wszystko by w cholerę poszło. Czyli kleiłoby się na wałki, bo sama przędzalnia to jest, że tak powiem, zestaw wałków. To każda maszyna, która jest tak jak ciągarka, wrzesienica przy przędzarki, to jest zestaw wałków. Bo to polega na tym, żeby z taśmy szerokości, załóżmy no tak naocznie na dwa palce, wyszła gdzieś tam niteczka, która idzie przez zestaw wałków. To na tym polega, że jedne wałki obracają się szybciej, drugie wolniej. I jak ta taśma to zaczyna od wałka wolniejszego. Drugi wałek jest szybszy, to jakby ciągnął, to już się rozmiar zwęża. Już wychodzi węższa taśma. Trzeci wałek jeszcze ciągnie. No to były ciągarki, w takie gary układała się taśma. Gary takie wielkie jak ojeja, no jakby tu powiedzieć, prawie ta lodówka weszłaby w ten gar. Z tych garów szło na następną maszynę. I tam znowuż z tej taśmy robili jeszcze jeden. To już szło takiej grubości jak sznurek, trochę gruszy sznurek. Z tym że, to było tak, że nie było takiego, bo to słabizna była, bo polega rzecz na tym, że im większy skręt, tym jest trudniej rozerwać taką tasiemkę. Na wrzesienicach to był skręt mniejszy, bo to znowuż szło na takie szpule. I to potem te szpule brało się na właściwą przędzalnię już, na przędzarkę. To jak to wyglądało.Uu góry był tak jak dach. I te szpule podwieszało się na takie specjalne zaczepy do góry i potem tak, ja to mówię. I dopiero ona się obracała wolno i to było, że znowu między tymi wałkami. Także już potem wychodziła nitka. Tam nitka może, zależy na co to było, czy na wątek czy na osnowę. Bo wątek jest słabszy zawsze trochę, to nawet i do tej pory to nie ma takiego dużego skrętu. A osnowa jest mocniejsza, to musi być większy skręt. To było tyle było o technologii.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Ja uczyłem się na takich krosnach, w latach '60-tych, jak zaczynałem moją przygodę z włóknem, właśnie na tych rewolwerach i pokazywałem tutaj takim... kursantom, bo proszono mnie, żebym im parę rz...
Tutaj po raz pierwszy spotkałem się z taką rodzinną atmosferą w zakładzie, gdzie dowiadywałem się, że bardzo dużo ludzi spotyka się po pracy ze sobą, spędza nawet weekendy ze sobą, także no.. było to ...