Łódź włókiennictwem stała
wykonano | 1963 dodano | 02.01.2019
dodał(a): melaine koina
Zacząłem sześćdziesiąty trzeci czy czwarty rok. To były kiedyś zakłady „Włady Bytomskiej”, a potem przemianowano na "Duboisa". To tam zacząłem od szeregowego pracownika, musiałem całą linię produkcyjną przejść. To znaczy kiedyś były stare maszyny, to też ludzi trzeba było więcej bo to wykonywało się ręcznie. Pół roboty, nawet więcej, wykonywało się ręcznie. Dopiero w latach, które tam - siedemdziesiąte z groszami - maszyny nowsze trochę były. Ale tak to taki zawód był, załóżmy, układacz. To się odbierało bawełnę i takie były ogromne.. - to myśmy nazywali zasieki. I to maszyna zrzucała tak tą bawełnę rozróżnioną. A ja brałem to w takie... i kładłem. Bo to się ta bawełna musiała przynajmniej osiem godzin odstać. To się nazywało dojrzewanie. A potem z tego zasieku na drugą maszynę, no i tam potem trzecia, czwarta aż do, jak to mówią potocznie, aż do nitki. No takich maszyn cały ciąg był. I ja zacząłem potem, bo to była trzepalnia tak zwana. Potem z trzepalni przeszłem na zgrzeblarki, co to jakby trochę awans był. Na zgrzeblarkach.
Cała zasada polegała na tym, żeby przejść całą linię produkcyjną, żeby człowiek nauczył się wszystkiego. Bo to był nieduży zakład, to wiadomo. To że tam człowiek musiał wykonywać, zastąpić kogoś, to musiał tak jakby wiele zawodów znać. Bo i trzepalnia, i zgrzeblarki, i ciągarki, i wrzesienice. Potem już prawdziwa przędzalnia. No to zakład był nieduży, to tam było ktoś, kto zna się na tym. Bo tam było tylko dziesięć tysięcy wrzecion. To było dwadzieścia maszyn, każda maszyna po pięćset wrzecion. Także to niedużo było tego. No to trzeba było to wszystko przejść.
A jeszcze jak tam zaczynałem pracę, nie pamiętam dokładnie, to były kiedyś trzy zmiany. No i tak prawie do końca było, bo to ciągły był... Cała produkcja trwała w ruchu ciągłym. To zatrzymywało się maszynę dopiero na niedzielę. No a tak to się pracowało od poniedziałku do soboty. W sobotę też były trzy zmiany. Bo to było od piątej do jedenastej jedna zmiana. Od jedenastej do siedemnastej druga zmiana. I nocna zmiana była od siedemnastej do jedenastej w nocy, no. Z tym, że to było tak, o ile dobrze pamiętam, nawet MPK nie kończyło pracę tak, jak dzisiaj, że tam zjazd do zajezdni godzina dwudziesta druga. Bo to jeszcze ludzie wychodzili z pracy, a wiadomo, Łódź włókiennictwem stała. To ludzie jak z obrzeży miasta, to trzeba było dojechać gdzieś. Samochodów nie było tak, jak dzisiaj, każdy w samochód i do przodu. Także było już tak raczej zgrane. Bo to raczej się nie martwią, czym sobie dojedzie, czym odjedzie. No nieważne. Ważne, żeby osiem godzin był w pracy.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons