Mama mnie zobaczyła, mówi: "Gdzie jest ojciec". Mówię: "Policja go na podwodę zabrała". "A ty co zrobiłeś?". "No przyszłem" – mówię. "No gdzie będę s...
Mieszkanie jest własnością Rzeszy
lata | 1940 dodano | 27.12.2018
dodał(a): melaine koina
Ale proszę pani już 9 listopada aresztowano naszego ojca Zygmunta. Osadzono go więzieniu w Radogoszczu. Ale nie w tym spalonym później, bo to najpierw było było więzienie na Liściastej. Dzień 9 listopada to był dzień kiedy w Łodzi i w województwie aresztowano kilka tysięcy ludzi. Prawie wyłącznie spośród inteligencji. Bardzo ich tam maltretowano w więzieniu. Miałem okazję rozmawiać z ojcem, kiedy go zwolniono po miesiącu mniej więcej. Był prawie nieprzytomny. Zwolniono go jedynie tylko na prośbę i interwencję komitetu obywatelskiego. Taki tutaj powstał Polski Komitet. Więc tych umierających pozwolono zabrać i ojca zabrano. Ale w trzy dni po zwolnieniu ojca, dokładnie 12 grudnia, przyszła ekipa policyjna niemiecka do nas do domu na ulicę Bednarską 24 i wysiedlono nas w ciągu piętnastu, dziesięciu minut. Tak się złożyło, że mnie i brata nie było w domu. Byliśmy akurat w mieście. Więc zabrano tylko matkę. Ojciec leżał na łóżku, nie mógł zejść z łóżka. Policjanci nie wiedzieli, co zrobić. To zaplombowali mieszkanie razem z ojcem. A matkę wywieźli w niewiadomym kierunku, najpierw do jakiegoś obozu zbiorczego bodajże w Radogoszczu i stamtąd wywieziono matkę do Krakowa, ale myśmy o tym nie wiedzieli. Wróciliśmy z bratem do domu przed wieczorem bo była godzina policyjna, więc trzeba było przed wieczorem wrócić. Zastaliśmy mieszkanie zaplombowane. Na drzwiach była plomba i przyklejona kartka z napisem: „Mieszkanie jest własnością Rzeszy. Naruszanie plomby i wynoszenie czegokolwiek i będzie karane śmiercią”. No więc nie wiedzieliśmy, co zrobić.
Wszystkich aresztowanych umieszczano w jednym więzieniu w Radogoszczu, i po paru dniach ogłoszono, że można im dostarczać żywność. Więc żony czy rodzina tych aresztowanych nosiła w koszyczku żywność. Ustawiało się te koszyczki z żywnością pod płotem więzienia. Następnie wychodziło kilku więźniów zabierali te koszyczki. I po godzinie powiedzmy te koszyczki wracały albo puste albo pełne. Jeżeli koszyczek wracał pusty, to oznaczało, że jest więzień w więzieniu. A jeżeli koszyczek wracał pusty to znaczy, że nie ma tego więźnia.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Wycinek z Gazety Łódzkiej wydawanej pod okupacją niemiecką, informujący o usprawnieniu wysyłki listów z Łodzi do Niemiec. Wcześniej wysyłać możńa było tylko karty pocztowe - odkrytki i widokówki. W pa...
Wycinek z Gazety Łódzkiej wydawanej pod okupacją niemiecką informujący o rozkładzie kolejwoym naszego miasta. Komunikacja możlwia była jedynie z Łodzi-Kaliskiej, dworzec Łódź Fabryczna była wtedy niec...