Badaczka: A jak wyglądał taki dzień pracy, zwyczajny dzień pracy pani i obowiązki. Czy były też jakieś przerwy? AM: W pracy? Myśmy nie mieli przerwy na posiłek dlatego, że inne sale miały przerwę, a ...
Trzydzieści groszy, a pięć groszy kosztował ten bajgiel
lata | 1930 dodano | 26.12.2018
dodał(a): melaine koina
A przed wojną Żydzi, to mieli, powiedzmy, taką bańkę, proszę panią. To była. Wysoka, tak wysoka. Tu było przylutowane normalnie, tu były drzwiczki, pod spodem było palenisko, no, gdzieś tak wysokie było to palenisko. I węgiel drzewny, wie pani. Zapalało się, tu się nalewało, bo tu było dno, tu było to całe palenisko, drzwiczki do zamykania, żeby tam wiatr nie zdmuchiwał. Tu w środku była, ile tej wody tam mogło wchodzić? Chyba gdzieś ponad cztery litry pewno. Prawie jak wiadro, tak to wyglądało, proszę panią. Rączka była i wszystko. I były parówki. Tak jak dzisiaj są paróweczki, co są te, cienkie, tylko tamte były z drobiu robione, wie pani, to były cieńsze jeszcze. Bo są takie paluszki, widziałem też. Tylko że tamte, co Żydzi mieli, troszkę grubsze były. To bardzo dobre były tam. Od to tam, tego węgla podrzucili, zapalili, no i ta woda się zagotowala, no i w tym kotle całym te parówki się grzały. To cieplutkie były, dobre były. Do tego były bajgle, wie pani. To takie były, jak podstawiki od herbaty, co się podstawia, ładnie takie poskręcane, tak jak plecione, makiem posypane. Świeże, chrupiące takie, no i te parówki. To kosztowało... parówka kosztowała trzydziści groszy, tak. Trzydzieści groszy, a pięć groszy kosztował ten bajgiel.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Szkoła, do której myśmy uczęszczały z siostrą, miała taki zwyczaj, to była prywatna szkoła Zofii Pętkowskiej, że co roku przyjmowała bezpłatnie dzieci ubogie, no powiedzmy sobie, biednych ludzi. Także...
Po szkole ja zaczęłam pracować i pracowałam na Kościuszki 1. Tam było na parterze, to się nazywało Angielsko-Polskie Towarzystwo Handlowe. Pamiętam, w tym samym budynku, też na parterze, był Fundusz P...