Szkoła
lata | 1930 dodano | 18.12.2018
dodał(a): melaine koina
Jeżeli chodzi o moją szkołę… przedwojenną to była szkoła prywatna Zofii Pętkowskiej. I tą szkołę założyła niejaki pan Maciński z dwoma siostrami. Z jedną się ożenił, a druga to właśnie była ta Zofia Pętkowska. Do dzisiaj pamiętam moją przełożoną: nieduża, taka grubiutka, zawsze w niedzielę w szarej sukience z jakimś tutaj naszyjnikiem. Jak ja chodziłam do szkoły, to Zofia Pętkowska już była osobą w podeszłym wieku. Zresztą umarła zaraz po wojnie. Pochowana jest w grobowcu na Starym Cmentarzu. To była, jedna z pierwszych szkół prywatnych polskich w czasie zaborów jeszcze, przed odzyskaniem niepodległości, przed osiemnastym rokiem. Moja szkoła nie da się porównać z obecnymi szkołami, no nie da się porównać. Przede wszystkim, była to szkoła żeńska, nie było chłopaków na szczęście, nikt nas za warkocze nie ciągnął. Takich szkól w Łodzi było kilka. Bo była Miklaszewska, była tutaj na Pomorskiej, ta Szczaniecka, no kilka było, ale Zofia Pętkowska była jedną z takich lepszych szkół. Obowiązkowo chodziło się w mundurkach. Nie w jakiś tam dżinsach: granatowa spódniczka, układana w fałdy, do tego była bluza granatowa (mówię o zimowym stroju), z kołnierzykiem. Tu był guziczek, bluza była z długim rękawem no i mówiono na nas, że my jesteśmy „Kapitanki”, dlatego, że były trzy takie paski złote na kołnierzyku i trzy gwiazdki, a kapitan miał trzy gwiazdki. I oczywiście czapki były przepisowe i płaszcze były przepisowe. Latem zamiast bluzy wełnianej, to były takie lniane bluzy. I tak: żadne cienkie pończochy, tylko pończochy były w prążki. Także żadne jedwabne pończochy. Mowy nie było. Przepisowe trzeba było mieć pantofle na zmianę do chodzenia po szkolę. To było obowiązkowe. Poza tym była kaplica w szkole i ta kaplica była tak urządzona, że to był taka nieduża część oddzielona od sali gimnastycznej i były takie zamykane drzwi takie. Otwierały się, te wierzenia i wtedy sala gimnastyczna była w całości kaplicą. W czasie wojny ta kaplica została przeniesiona dla uratowania do Kościoła Św. Krzyża, ale ja nigdy nie widziałam w kościele Św. Krzyża tej kaplicy. Może tam gdzieś na zapleczu jest albo sprzedali do jakiegoś małego kościoła. W tej kaplicy oczywiście był ksiądz, który się opiekował, który odprawiał nabożeństwa każdego ranka i obowiązek było panienek. Myśmy nie były dziewczynki ani dzieci, tylko myśmy były panienki. Do nas się mówiło panienki, chociaż miałyśmy 7 lat. Taki był zwyczaj. Także ja, razem z resztą z siostrą, do pierwszej komunii przystępowałyśmy w kaplicy szkolnej. I obowiązkowo trzeba było bywać w niedzielę na dziewiątą na mszy.
Wtedy się w niedzielę były otwarte te wierzenia, była fisharmonia, stała w sali tej gimnastycznej. Na fisharmonii grała nasza nauczycielka, dzieci śpiewały, no i było bardzo pięknie.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Uczelnia powstała w 1945r. jako Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych w Łodzi. Jej pierwszym rektorem był Leon Ormezowski. W 1976 uczelnia, mieszcząca się dotąd w budynku przy ul. Narutowicza 77,...
Ulica Pańska ( obecnie Żeromskiego) w swym najstarszym odcinku od ul. Legionów do pl. Barlickiego powstała w latach 1872-1891. Potem została przedłużona w kierunku południowym. Początkowo nazywała się...