Muszę pochwalić się, to jest rzecz z tego roku, zrobiliśmy też rzecz zupełnie niesamowitą, mianowicie witraż w domu weselnym, ale witraż przestrzenny składający się z pięciu warstw. Nikt tego ni...
Uratowana od aresztowania
lata | 1940 dodano | 18.12.2018
dodał(a): melaine koina
Kiedyś szłam z tym mlekiem w torbie i nie słyszałam, bo te cholery to mieli tak rowery przygotowane, że nie było słychać w ogóle, jak nawet ich opony po tym żwirze kręciły się. No i za mną dwóch takich żandarmów niemieckich: „Halt. Halt.”. I co w torbie. No, mleko. Skąd mam to mleko? Ja mówię: „Siedziała kobita na rowie i sprzedawała mleko, więc je kupiłam”. To nieprawda. No i targi. Ja swoje, oni swoje. I stoimy na tej szosie i nadchodzi buchalter z tych szkółek w których pracowałam, no i on dobrze mówił po niemiecku i mówi, że to jest pracownica tych szkółek i że ona nie kłamie. I żeby mnie puścili. I puścili mnie, razem z resztą z tym mlekiem, ale kazali mi się zgłosić, w Ksawerowie jest tam komisariat, żebym ja tam przyszła na drugi dzień, no ale ja tam nie przyszłam na drugi dzień, bo mój tata, jak przyszłam do domu i powiedziałam, to wsiadł w tramwaj i pojechał do wiolonczelisty. Wiolonczelista zabrał jakieś suweniry, bryczkę i do Ksawerowa. No i rozeszło się po kościach.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons