Największa satysfakcja

lata | 2010 dodano | 05.12.2018

koronczarka , pokaz mody , zawody zapomniane

dodał(a): Profil użytkownika melaine koina

Ponieważ ludzie tego nie znają to największa satysfakcją jest, jak widzą naszą pracę przy okazji jakichś festiwali, wystaw. Kiedyś brałyśmy udział na Dniach Łodzi, albo na Jarmarku Wojewódzkim. My wtedy siedzimy i robimy oprócz tego, że mamy tam rzeczy swoje do pokazania, to robimy, więc często ludzie się interesują tym, co robimy, jak to się robi i zdarza się, że potem ktoś przychodzi do stowarzyszenia, zgłasza się, że chce, albo chce się nauczyć, albo coś umie i po prostu chce przystąpić do nas wspólnie. Także chętnych może by było, ale dużo jest osób ciekawych tego, jak to się robi, pytają  się, a potem mało przychodzi, żeby się uczyć dalej, żeby kontynuować. Także na pewno te robótki to są ginące. Tak, jak już moja córka – owszem robi, ale na drutach. Ale jej się nie chce robić. Wolała jak żeśmy robiły jako stowarzyszenie pokazy mody. To wtedy jako modelka, to jej pasowało – występowanie i pokazywanie tego, co żeśmy zrobiły. Robiłyśmy dosyć duży pokaz mody w 2002 roku na Piotrkowskiej po raz pierwszy podczas Dni Łodzi zrobiono taką możliwość. Mogły się wtedy zgłaszać osoby prywatne, żeby pokazywać rzeczy uszyte. Ja wtedy nas zgłosiłam i mówię: „ciekawe, czy będą chcieli z nami rozmawiać”. O mały, ciut ciut by nas odrzucili, bo się okazało, że osoby indywidualne się nie pozgłaszały do tego a pozgłaszały się firmy produkujące odzież. Oni się chcieli siebie pokazać, więc my byliśmy takim ewenementem bo oni nie wiedzieli, czego się mogą po nas spodziewać. Dali nam najgorszy czas na pokaz, bo akurat porę obiadową. Wychodziłyśmy jako pierwsze na tym pokazie, a dopiero po nas wszystkie te pokazy mody szytej, nie robionej ręcznie, jak już właśnie ludzie obiad zjedli i mogli przyjść i popatrzeć. Wtedy ja osobiście zajmowałam się całym pokazem, miałam  pięć dziewczyn, w wieku od czternastu do szesnastu lat, a do pokazania miałyśmy ponad sześćdziesiąt rzeczy. I do tego dawali nam 20 minut tylko na to ale żeśmy zrobiły ten pokaz. Ja mówię: „Zaraz, moment, gdzie w 20 minut, kiedy, każda musiała się przebierać, po osiem razy chyba, to gdzie zrobić to w 20 minut... ”- no bardzo mnie tam zdenerwowali, ale żeśmy się uparły no i oczywiście dziewczyny były całe szczęśliwe, bo wcześniej robiłyśmy takie mniejsze pokazy, gdzieś tam przy okazji jakiejś wystawy czy czegoś, a tutaj było na dosyć dużą skalę i na koniec, pamiętam jeszcze miały się dwa razy przebrać, przychodzi do mnie pani taka organizatorka i: „jak długo jeszcze?” Ja mówię: „Aż skończymy. Tak się pani spieszy? Tamci też mogą poczekać”. Na koniec pamiętam, była taka sytuacja, bo najpierw dziewczyny mówią tak: „Ale pani wyjdzie z nami na koniec”, ja mówię: „Nie, nie będę wychodzić, bo – mówię – po co?”, a przez to, że ona tak podeszła i mnie zdenerwowała to jak ostatnia z dziewcząt wychodziła, to mówię: „Dobra, idę razem z wami na ten wybieg”. I nie powiem, mimo, że ludzi było mało, ale żeśmy zebrały brawa i to duże, podchodzono do nas, pytano się o wszystko. Były rzeczy między innymi robione na szydełku ale były też suknie z łączeniem frywolitki, koronki frywolitkowej, były suknie wieczorowe - miałyśmy osiem takich sukni do pokazania z tymi dodatkami, były też siatkowe, właśnie robione na siatce, wyszywane, bo bluzka i kamizelka były zrobione takie siatkowe, tam baskinka była, szal taki, w większości to mama robiła, te stroje właśnie siatkowe. Oprócz tego jeszcze haftowane stroje były też, spódnica na przykład z haftem jakimś takim płaskim. Było tego sporo. I się podobało, więc trochę żeśmy zaczęły później pod tym kątem. Ale po jakimś czasie dziewczyny dorosły, bo to skończyły szkoły, chciały pójść na studia i się ucięło.

Autor: Nieznany
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
Szukaj
zobacz również

Mamy taką członkinię, która przepięknie wyszywa haft krzyżykowy na sztywniku (bo tam są bardzo cienkie nitki) i co jest najciekawsze wyszywa bez okularów krzyżyki milimetr na milimetr. Mniej więcej &n...

więcej

Najpierw działałyśmy prywatnie dla siebie tylko, teraz trochę żeśmy poszły dalej, próbujemy, chociaż dzisiaj jest ciężko. Był taki okres 2005-9.  To był boom na koronki, na rzeczy ręcznie robione...

więcej

Robiłam w Prudniku siatkę i doszedł do mnie pan, stał, przyglądał się, myślałam, że zainteresowany, a on po chwili mówi: „Wie Pani, myślę, że jakby Pani robiła oczka takie dwa centymetry na dwa ...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa