Do BISTONY poszedłem dlatego, że był nowy zakład, nowy park maszynowy, żeby zobaczyć, nie? To jeszcze się pytałem jej, bo tutaj to chodziłem na śpiąco. Wszystko wiedziałem, gdzie co jest, nie? Ale mów...
Musiało być wesoło
lata | 1970 dodano | 06.11.2018
dodał(a): melaine koina
M.S.: Fakt faktem, że niby to dorośli ludzie, ja pracowałem z dziadkami, autentycznymi dziadkami, ale dowcipy robili. Pamiętam, takiego kolegę mieliśmy, Wielebny żeśmy na niego mówili, taką miał charakterystyczną łysinkę jak ksiądz tonsurę na głowie. No i co tu wymyślić. A było dwóch takich aparatów, Kaleta i Marynarz, zresztą obaj świętej pamięci, fantastyczni ludzie...
T.S.: Ekstraklasa pewnie.
M.S.: Dziesięć tysięcy ludzi tu chyba pracowało, ale jak było hasło Kaleta, to wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Przewspaniały człowiek. Wymyślili dowcip. Że to było przed Wielkanocą, więc każdemu majstrowi na falbanku położyli karteczkę, że ksiądz Wielebny przyjmuje spowiedź przedświąteczną, żeby się zgłaszać. No to każdy jak zobaczył, do Wielebnego, mowa! Co, nie pójdę? Trzech czy czterech, a było 27 zespołów, no więc tych chłopaków na zmianie była odpowiednia ilość, prawda, jak tam przyszedł pierwszy, drugi, trzeci, nic, ale jak przyszedł siódmy czy ósmy, to bijaka złapał i ganiał po tkalni. Także widzicie, a by się wydawało, poważni ludzie, prawda.
T.S.: No ale szedłeś do niego z tekstem: Proszę księdza, chciałbym się wyspowiadać?
M.S.: Tak. Oczywiście, jak najbardziej. No tego nie zdzierżył, bracie. Zabiję! No to chodu! A co to jest bijak. Tak sobie mówimy, prawda, my rozumiemy.
T.S.: Urządzenie przerzutowe do przerzucania czółenka na krośnie to jest.
M.S.: To jest kawał potężny drewniany.
T.S.: Drewniany, z jakiejś tam klejonki czy drewniany, lity.
M.S.: Z lignofolu, z lignosolu albo z gradów, w każdym bądź razie ciężki, duży, ale jak kij, ten...
T.S.: Bejsbolowy.
M.S.: Tylko solidniejszy.
T.S.: I cięższy trochę.
M.S.: Albo numer taki też Radeczek wykręcił. To było... przebierańce.
T.S.: Na przebierańców?
M.S.: Na przebierańce. Zmontowali, przecież wózków było od groma na tkalni, no to na wózki postawili skrzynię po wątku, taką solidną, żagiel zmontowali elegancki, z wszystkimi bajerami, stery zamontowali, wsadzili Marynarza, czapkę mu zrobili, faję mu dali, po tkalni zasuwali.
T.S.: A co na to kierownictwo, jak zobaczyli?
M.S.: No co mieli do gadania. Humor, tyle.
T.S.: Nie, no wiesz, ale śmiali się czy wściekali?
M.S.: Kwestia była tego rodzaju. Naczalstwo siedziało na górze, a salowi to byli ludzie...
T.S.: Nie no, salowi to byli z wami bardziej pewnie?
M.S.: Więc oni udawali, że nie widzą i zresztą to było na zmianie u Bitnera. Bitner był przyzwoity człowiek, więc nie było sprawy, a musiało być wesoło, no bo...
T.S.: Pewnie, że musiało być.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Byłem jednym z grupy szesnastu osób, która przyjmowała z Włoch najnowszy wtedy zestaw maszyn do produkcji skarpetek. Matejki tak zwane - dwucylindrowa maszyna. Odbieraliśmy je razem z Włochami, więc u...
Było bardzo, bardzo gorąco, to dowozili nam, mieliśmy kawę, mieliśmy miętę i mieliśmy maślankę latem. Ale oprócz tego, jak były duże upały, to przywozili sztuczny lód i kładli lód, ponieważ gorączka b...