Do BISTONY poszedłem dlatego, że był nowy zakład, nowy park maszynowy, żeby zobaczyć, nie? To jeszcze się pytałem jej, bo tutaj to chodziłem na śpiąco. Wszystko wiedziałem, gdzie co jest, nie? Ale mów...
Majster
lata | 1970 dodano | 06.11.2018
dodał(a): melaine koina
Majster, rzecz polegała na tym, że jak ja przychodziłem do pracy, to kolega mi zdawał zmianę. I mówił, masz tą maszynę popsutą, ale to nie to, że on, masz popsutą, ale ja ją muszę zrobić. Nim ja poszedłem do domu, nie mogłem zostawić koledze maszyny popsutej, ja musiałem ją skończyć i iść do domu. Bo pani, która przychodziła do pracy, ona przychodziła zarabiać na chleb. A jej maszyna popsuta powodowała ilość mniejszą kilogramów przędzy. Gdzie było jej. Ale były sytuacje, gdzie jedna pani drugiej pani z tego wózka też potrafiła przerzucić przędzę do swojego wózka. No ale to my żeśmy już wiedzieli, że orientacyjnie, wagowa to wyłapywała, że ona ma, załóżmy, 4 kilo więcej od tej. I wołała mnie, mówi, słuchaj, co się dzieje. Aha, jedna drugiej podebrała. To weź odejmij jej. I żeby nie było, żeby do oczu nie skakały. To weź tutaj zmniejsz jej o 2 kilo czy 3 i dołóż do tej i będzie wszystko w porządku.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Byłem jednym z grupy szesnastu osób, która przyjmowała z Włoch najnowszy wtedy zestaw maszyn do produkcji skarpetek. Matejki tak zwane - dwucylindrowa maszyna. Odbieraliśmy je razem z Włochami, więc u...
Było bardzo, bardzo gorąco, to dowozili nam, mieliśmy kawę, mieliśmy miętę i mieliśmy maślankę latem. Ale oprócz tego, jak były duże upały, to przywozili sztuczny lód i kładli lód, ponieważ gorączka b...