Ja się tak wychowałem na ulicy Poznańskiej puszczałem, że tak powiem, łódki w tych rynsztokach kolorowych, gdzie pływały z fabryk, prawda, te ścieki zabarwione od tkanin na różne kolory. Ja to jeszcze...
I życie było na tym podwórku
lata | 1960 dodano | 06.11.2018
dodał(a): melaine koina
Ja mieszkałem na Ogrodowej 28, gdzie było 12 korytarzy i w każdym korytarzu 24 mieszkania. Godzina policyjna, chyba była od 19ej albo od 20ej, była zamykana brama. I latem się odbywało życie towarzyskie. Grano w karty w „proferansa”, hodowano rybki, i życie było na tym podwórku. Takie szczury latały, półmetrowe. Bo tam była publiczna ubikacja. Każde piętro miało jedną kabinę. Czyli na cztery mieszkania. To nieważne, czy było w mieszkaniu 6 osób czy 3 osoby, ale na jedno. Szczury takie latały, to jak dziś pamiętam. Latem siedziały kumy, każda wiedziała kto z kim przyszedł i o której przyszedł, o której wyszedł. Dzielono się tym. Panowie, jak powiedziałem wcześniej, hodowali rybki, grali w karty, a zimą robiliśmy lodowisko, bo na podwórku było światło, ale światło, ponieważ była godzina policyjna, no to trzeba było wyłączać. No to robiliśmy lodowisko, jeździliśmy na łyżwach zimą. A za nami, za naszym blokiem, wybudowano basen przeciwpożarowy i zrobiono górkę, z tego piachu, co wybrano. No to chłopcy mieli gdzie zjeżdżać na sankach i na łyżwach. No i też właśnie takie wspomnienie z tego basenu. Kiedyś, już po wyzwoleniu, jeździło się na krach. Brało się patyka, kiedy już puszczały lody na tym basenie, to były kry. No i się pływało na krach po tym basenie. A życie odbywało się na ulicy Ogrodowej. Zimą były śniegi duże, mrozy, to jak tu wyjeżdżały dorożki, albo z zakładu wozy, to się człowiek czepiał na tych łyżwach i za tymi wozami tą ulicą Ogrodową od Gdańskiej, tak gdzieś, powiedzmy, ile się dało, tak do cmentarza się człowiek uczepił. A to mu czapkę zabrali, a to panie, oddaj pan tą czapkę, i po tej ulicy tu się odbywało jeżdżenie na rowerze, ale zimą na łyżwach, tu było całe życie.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Chciałbym jeszcze nawiązać do swoich młodzieńczych lat, czy nawet dziecięcych. Skąd moje zainteresowanie po, muzyką - otóż moja rodzina była bardzo muzykalna, zwłaszcza ze strony mojej mamy. Kiedy pr...
Blok na Dąbrowie, czteropiętrowy. Oknami kuchni, oknami północnymi do ulicy Lenartowicza przystaje. To było wielkie szczęście dostać mieszkanie i pomogło mi Stowarzyszenie Dziennikarzy. No i fakt, ż...