Brama wejściowa do dawnej fabryki I. Poznańskiego, transparent strajku okupacyjnego w Zakładach Przemysłu Bawełnianego im. Juliana Marchlewskiego "Poltex" 1981r.
Miały dla kogo żyć, dla kogo pracować i o kogo dbać
wykonano | 1981 dodano | 23.10.2018
dodał(a): melaine koina
Nie strajkowały, bo się bały. Strach to jest normalna ludzka rzecz. Jak ja chodziłem, zresztą chodziłem z moja Magdą i z Jackiem za łapę, żeby wyglądało, że rodzina na spacer wyszła, bo miałem ogon, ubecja za mną chodziła, uciekaliśmy przed nimi na placu Dąbrowskiego. Jacek do dzisiaj pamięta. A one po prostu wtedy te kobity sparaliżował strach: o dzieci, o rodzinę, o dom, o to wszystko. Chłop to chłop, wyjdzie, wróci - dobrze, nie wróci - trudno. Poszedł tam, przyjdzie za ileś tam, a baba, ona kombinuje, jak tu zrobić, żeby w tym domu było w miarę normalnie. Te włókniarki to nie były tak jak dzisiaj, że jedno dziecko w wieku trzydziestu lat. One miały po pięcioro dzieci, po czworo, po trójkę. Miały dla kogo żyć, dla kogo pracować i o kogo dbać. Ja uczciwie rzecz biorąc, powiem pani, że ja nawet z tymi kobitami samymi nie rozmawiałem, tylko szukałem działaczy Solidarności wtedy. I ciekawe, najbardziej mnie uderzyło to, że ci działacze Solidarności nie chcą tych kobiet namawiać. Bo mówią, że tam na tkalni jest jeden płacz, że baby głównie płaczą, wszystkie są wystraszone, no to wie pani. Co ja jestem idiota? Pójdę i będę mówił, tera tu, nie tu, przestańcie się bać, nic się nie dzieje, idziemy, będziemy strajkować, po czym wyjdzie zomowiec, da jej w łeb, będzie leżała pół roku w szpitalu, a dzieci co będą jadły? To, wie pani, nawet nie chodziłem do nich. Stanęła W100 na dwie godziny w Marchlewskim. Siostra Dłużniewskiego tam poszła. Jurka zamknęli, a siostra Dłużniewskiego poszła. Ale przyszedł jakiś tam z dyrekcji, nastraszył je jeszcze bardziej i odpaliły maszyny, i pracowały. Ale ja do tych kobit nie mam pretensji. To były takie czasy, proszę panią. Jak myśmy jechali kibitkami trzynastego grudnia, jak nas zamknęli, to myśmy nie wiedzieli, czy my jedziemy (a jechaliśmy w stronę Łęczycy), czy my jedziemy do lasu na rozwałkę, czy jedziemy na dworzec na białe niedźwiedzie, czy do pudła. Nikt z nas nie wiedział.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
Kobiety niosą transparent z napisem „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Marsz głodowy zorganizowany przez NZZS Solidarność Ziemi Łódzkiej, ul. Piotrkowska. Zdjęcie ze zbiorów Mu...
Światopogląd - to jedno. Ten kościół właściwie włażący w każde..., w byle jaką imprezę. Wszędzie ten czarnych stał i z tym kropidłem. Nie! To mi się bardzo nie podobało i nie podob...