Ojciec był spryciul. A poza tym był starym bałuciarzem
dodano | 23.10.2018
dodał(a): melaine koina
Pamiętam, żeby kupić mięso, to ojciec albo matka na zmianę wstawali o trzeciej nad ranem, biegli pod ten sklep, stali w tych kolejkach. Ojciec był spryciul, miał legitymację inwalidzką, wkręcał się tam gdzieś bez kolejki. A poza tym był starym bałuciarzem, sprytnym człowiekiem. Zawsze coś tam wykombinował, kumpli miał, z rzeźnikiem się gdzieś tam napił na boku. Kombinacje były klasyczne, wie pani. Wtedy kto nie był sprytny, to głodował. Taka była prawda.
Główne pożywienie to była kaszanka, martadela i jakieś tam ochłapy z mięsa. Pamiętam, że schab to było najdroższe mięso i to przywozili tych schabów na całą dzielnicę z pięć takich kawałków i cała ta dzielnica, jak kto złapał, to złapał, a jak nie złapał, to dalej wcinał martadelę. Straszne rzeczy, dużo by opowiadać.
Babcia moja na szczęście żyła i przysyłała nam paczki, to tam w tych paczkach jakiegoś kuroka. Coś żeśmy zjedli innego. A pomarańczy i bananów to nie znałem chyba do piętnastego, szesnastego roku życia. Nie wiedziałem, jak smakują. Nie wiedziałem, co to jest pomarańcz. Nad morze pojechałem sam, dopiero jak już byłem w miarę samodzielny i autostopem tak, jak pani, pojechałem sobie z dwiema dziewczynami nad morze i zobaczyłem morze. Tak to mnie wywozili w góry przeważnie do Murzasichla tam pod Zakopane, bo tam moja szkoła miała swój ośrodek kolonijny i ja na te kolonie tam czasami jeździłem z tą moją szkołą. I jak przyjeżdżałem stamtąd, to pamiętam, że zawsze miałem to uderzenie tego smrodu, tego syfu w tym mieście.
Jesteście szczęśliwymi ludźmi, że żyjecie w takich czasach, chociaż to jeszcze nie są te czasy, jakie powinny być, wie pani? To jeszcze trza poczekać, bo to, co zobaczyłem w Ameryce i w Europie, to nadal twierdzę, że my jesteśmy pięćdziesiąt lat za Murzynami. Ciągle gonimy i gonimy, gonimy i ten pociąg ciągle nam... Ja myślę, że teraz ten pociąg u nich stanął, a my pomału zaczynamy tam podganiać. Ale tak generalnie rzecz biorąc, to ten ich pociąg cały czas jechał, może trochę wolniej niż nasz, ale cały czas też jechał i trudno ich dogonić.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons
O Jezus! Zacznę od tego, że pierwsze, jak ja pamiętam, w swoim życiu zderzenie z prawdziwą włókienniczą Łodzią, było wtedy, kiedy mnie przywieziono z wakacji. A miałem wtedy może sześć lat. Mieszkaliś...
MB: Pani żyje w innym mieście, niż wtedy było. Wtedy, kiedy Łódź była centrum włókiennictwa po wojnie, to ja pani powiem. Nie wiem, czy pani się urodziła w Łodzi. Badacz: Tak. MB: Tak? To ja pan...