Tak pięknie je potrafiła zacerować, że nie było śladu po dziurze
lata | 1940 dodano | 17.10.2018
dodał(a): melaine koina
A najwięcej to mi mój tata opowiadał o Łodzi. Łódź to były (to tak, jak czasami nasi teraz wracają) cztery kultury. Bo byli Niemcy, Rosjanie, Polacy i Żydzi. Mój ociec miał przyjaciół i Niemców, i Żydów. Rosjan było mniej trochę, ale Niemców i Żydów. I oni wszyscy razem żyli w zgodzie i razem w piłkę grali, ojciec opowiadał. I razem pracowali. Jak trzeba było, to razem pracowali. Mój dziadek pracował u Niemca w zakładach. Bardzo dobrze zarabiał, bo był majstrem. Miał już naszykowane pieniążki na domek, no ale niestety przyszła wojna. Dziadka zabili Niemcy, a babcię do obozu. Babcia była w trzech obozach: Ravensbruck, Buchenwald i jeszcze jednym. Mmoja babcia była bardzo ładną kobietą i dzięki temu przeżyła. Bo w niej się zakochał jeden Niemiec. Jak go wysyłali do jakiegoś obozu, to on ją za sobą brał. I ona dzięki temu przeżyła. Tu miała troje dzieci w Polsce. Jedno malutkie trzyletnie. Bo wujek miał wtedy trzy latka, jak ją zabrali. A zabrali ją za to, że wysyłała paczki do obozów dla ludzi. Jak już wróciła, nie było dziadka, więc musiała też zacząć pracować. I ona pracowała w zakładach wełnianych. Ale pracowała w domu, bo ona cerowała te grube tkaniny. Tak pięknie je potrafiła zacerować, że nie było śladu po dziurze.
Autor:
Nieznany
Licencja:
Creative Commons