To znaczy tak - z jednej strony cały czas się tłumaczyło, że to jest tak naprawdę to jest wasz zakład. To jest jedyna, jak to się mówi, no w historii taka rzecz, że wy możecie stanowić o tym zakładzie...
Jak rodzina
wykonano | 13.05.2017 dodano | 31.03.2018
dodał(a): Iza Alwingier
Nie wiem, no pasowało mi być laborantką i koniec. Po prostu to lubiłam, chciałam, ja żyłam tą pracą, dla mnie ta praca to było wszystko. Jak były święta czy jakieś dłuższe przerwy to ja po prostu tęskniłam żeby iść do pracy, spotkać się z ludźmi. Dlatego że był, na takich tych oddziałach tkackich, tych tych, takich małych, poszczególnych oddziałach, no to my bardzo byliśmy ze sobą zżyci. Bardzo się wszyscy lubiliśmy, no jak rodzina. Po prostu można powiedzieć, że byliśmy jak rodzina. Były przyjaźnie, były wielkie przyjaźnie nawet, my się spotykaliśmy po pracy, i w pracy, i wspólne, kiedyś były takie czasy wspólne kawy. Dzień się zaczynał od kawy, więc siadaliśmy sobie w biurze łącznie z kierownikiem. Kierownik siadał, np. umawialiśmy się kto danego dnia kupuje pączki lub ciastka. I rano jak się przychodziło to np. ta osoba przynosiła pączki, ciastka, kawa była dla wszystkich, siadaliśmy i powiedzmy pół godziny wspólnie piliśmy kawę. Jedliśmy sobie te ciasteczka. No następny dzień ty kupujesz - ok.
Autor:
Izabella Alwingier
Licencja:
Creative Commons
I był taki moment, że poproszono wtedy dyrekcję ścisłą naszego zakładu -główną księgową, prezesa. Gdzie wtedy właśnie powiedziano, że jak to jest, że my tyle lat pracowaliśmy na ten zakład. Zostawiliś...
Udało nam się - takiemu młodemu zespołowi no przedłużyć jak gdyby upadek tego zakładu o cztery lata. Za co pracownicy starsi byli bardzo wdzięczni bo wielu z nich dorobiło do czasu kiedy mogli przejść...