O jednej rzeczy muszę powiedzieć, mianowicie znowu o sprawie która jest nienotowana albo zupełnie nieuwzględniana w historii tego co się działo w '45 roku, mianowicie Łódz była częściowo obsa...
Własne mieszkanie
lata | 1950 dodano | 17.11.2016
dodał(a): Michał Borowiec
To było trzecie moje mieszkanie.
Pracowałem w centralnym zarządzie maszyn włókienniczych. No tak, najpierw w budownictwie, ale mi się to nie podobało, a chodziło mi o to, żeby dostać mieszkanie w jakiś sposób. Miałem to prawo jazdy na wszystkie pojazdy i oprócz tego zrobiłem sobie operatora dźwigowego. Zdałem i pracowałem w budownictwie jako operator dźwigowy. Także nie podobało się, to ja ‚cześć-pies’ i od razu miałem pracę gdzie indziej, bo mogłem albo jako operator albo kierowca na wszystkie pojazdy, także nie miałem najmniejszych problemów. Zawsze miałem pracę.
No i właśnie tam w tym Centralnym Zarządzie Przemysłu Maszyn Włókienniczych to oni, ci inżynierowie, przyjechali z tym polskim rządem ze wschodu. No mnie polubili bo tak, bo i języki znałem. A jak dziewczyny robiły listę, że potrzebujących mieszkanie, to ja byłem pierwszy i zawsze pierwszy byłem i dostawałem. Pierwsze dostałem na ul. Wschodniej tam na trzecim piętrze, pokój z kuchnią. Na Bałutach mi się nie podobało jak diabli, ale udawałem, że byłem zadowolony. Pytali: „No jak panie Edwardzie?” – „No dobrze, będę miał mieszkanie, nie będę z teściami mieszkał, no będzie zupełnie inne życie.” No i moment później wołają mnie: „Panie Edwardzie, czy nie mógłby Pan nam oddać to mieszkanie, bo my mamy inżynierów, którym musimy zapewnić lokum i chcieliśmy.” I ja mówię: „Panie dyrektorze, dopiero dostałem, jeszcze dobrze nie obejrzałem tego mieszkania, a już mam oddać Panu?” – „No tak, ale takie warunki są takie i potrzeba. A następne pan dostanie.” – „Dobra, mówię, zgoda.” Ja tam myślę: bardzo dobrze. Ja tam mówię: na Bałutach na trzecim piętrze to mi się nie podobało, co ja tam będę. Oddałem, w porządku, tu zadowolony, ci dostali mieszkanie. Chłopaki się cieszyli. Nowy kwartał znowuż oddali, dostali przydział, no i dostałem mieszkanie, dostałem na Śródmiejskiej, tam, gdzie poczta, na parterze. A na pierwszym piętrze były mieszkania, pokój z kuchnią. Pojechałem zobaczyć z moim kierownikiem. No dobrze, myślałem, już wreszcie będzie. No i co się okazało? Że – a to były przecież maszyny włókiennicze na Widzewie, to produkcja szła, to potrzebowali. No i okazało się, że mieszkali w Grand Hotelu i później taka nagonka, że Grand Hotel to już nie jest hotel tylko mieszkanie, bo tam na stałe mieszkają. I wywalili ludzi stamtąd i przyszli do dyrekcji: „No panie dyrektorze, my musimy rezygnować z pracy.” I znowu: „Panie Edziu niech pan nam te, bo taki układ.” Ja sobię myślę: cholera, na tych Bałutach tak było, teraz znowu. No to tak, znowuż oddałem to mieszkanie. No i zaraz następny kwartał oddali. Jak ja miałem na to mieszkanie decyzję, to jeszcze tego piętra nie było, było tylko pierwsze piętro.To żeśmy przyjeżdżali co niedziela i tutaj oglądali. No i później pod koniec roku to oni oddali to, no i naturalnie myśmy się tutaj sprowadzili w takie świeże.
Dyrektor przyszedł i mówi tak: „Panie Edwardzie, pan dla nas zrobił tyle dobrego, to już ma pan to trzecie mieszkanie. I ma pan za to dwa pokoje z kuchnią i na ulicy Obywatelskiej.” Ja mówię: „No, w swojej dzielnicy!” I mówię: „Panie dyrektorze, zastrzegam, że już tego mieszkania nikomu nie oddaję.”
Autor:
Michał Borowiec
Licencja:
Creative Commons
Nieistniejące podcienia Grand Hotelu. Widok od strony ul. Traugutta w Hotelową. W głębi widoczny fragment Willi Trianon przy Moniuszki 5, po lewej fragment budynku YMCA. Wacław Łukaszewicz uwieczni...
Lususowe samochody na ul. Traugutta, po przeciwnej stronie Hotelu Grand. Druga połowa lat 50. XX w. Wacław Łukaszewicz uwieczniał Łódź na fotografiach w latach 1956-1972. Był członkiem Łódzkie...