Wspomnienie studia telewizji przy Narutowicza

wykonano | 08.08.2011 dodano | 25.08.2015

narutowicza , telewizja

dodał(a): Profil użytkownika Barbara Skórzak

przy Narutowicza, róg Sienkiewicza. Nic się nie zmieniło do tej pory. Wyposażenie jest oczywiście o wiele lepsze, no bo mają doskonały sprzęt, doskonałe maszyny do nagrywania, mikrofony, a przecież myśmy pracowali na podłym sprzęcie, wycofanym z radia, te magnetofony się zacinały. Ja pamiętam pierwsze koncerty, które prowadził Czyż na przykład w Filharmonii, to on miał wielki mikrofon, taki tu podwieszony, ale przecież on dyrygował, on mówił i co było ciekawe, że na przykład zabawna historia, na próbie, Czyż już miał mikrofon i raptem słyszymy w głośniku jakieś trzaski, no nie można dojść, skąd się te trzaski biorą, no ale na rejestracji się nie może to znaleźć, no ale właśnie ten wspomniany przeze mnie, mój genialny realizator dźwięku, pan Wacław Romański, mówi tam do kogoś z techników, słuchajcie, to musi być jakieś przebicie z jakiegoś sklepu i poszli do sklepu i okazało się, że tam kasa, wybija te, nie wiadomo skąd, ona była podłączona do jakiegoś prądu, czy czegoś, a to przebijało, a to było podłączone obok wozu transmisyjnego telewizji. Ubłagali kierowniczkę sklepu i kasjerkę, że w czasie rejestracji, żeby ona nie korzystała z tego i rzeczywiście no wódkę jej postawili, czy tam, no nie wiem co, żeby po prostu nie działać tym tą kasą, bo wszystko będzie wchodziło na mikrofon Henryka Czyża, no więc były takie przeszkody, dzisiaj nie do pomyślenia, dzisiaj każdy ma ukryty mikrofon gdzieś tam za uchem, prawda, nawet nie widać. Przecież jak ja później patrzyłem na koncerty z Berlinia pod dyrekcją Karajana, ta słynna, wspaniała berlińska orkiestra i ten Karajan z zamkniętymi oczami i tylko w tych paluszkach, a wszystko orkiestra to nie tylko to, bo on miał taki sposób, wszystko z pamięci, największe dzieła, ale co on tam nie było widać żadnego mikrofonu, ani żadnej kamery, a wszystko było widać i słychać. To samo z Wiednia, koncerty z Wiednia, pod dyrekcją Boskovsky'ego czy innych dyrygentów, prawda, żadnego mikrofonu, żadnej kamery, a jak pięknie widać, jakie piękne brzmienie, ale Austriacy się wyspecjalizowali w tym, przecież my do nas przyszły dwa mikrofonu austriackie, tam pod koniec siedemdziesiątych lat, myśmy dostali, nie wiem, jakoś to do nas to były mikrofony szpiegowskie, okazało się, że Austriacy taki mikrofonik postawili gdzieś na przeciwko Dunaju czy jakiegoś jeziora i słyszeli, co na przykład Niemcy mówią, czy na przykład Czesi mówią za granicą, takie czułe. Albo na przykład przyjechała do nas kamera, którą oczywiście Warszawa natychmiast zabrała, to była kamera umieszona na samolotach U-2, tych szpiegowskich, amerykańskich samolotach, jeden z takich z takich samolotów został właśnie nad Związkiem Radzieckim zestrzelony z tym słynnym pilotem Powersem, zdaje się on się nazywał ten pilot, którego później tam po jakimś czasie tam Amerykanie wykupili czy wydostali stamtąd, ale ja widziałem zdjęcia z tej kamery, zrobione w Teksasie, nad jakąś farmą, czy fermą, nie wiem, jak to się dokładnie mówi, amerykańską, gdzie stoi farmer i i na jednym zdjęciu on trzyma cygaro, a na drugim zdjęciu on tego cygara nie ma. Z wysokości trzydziestu tysięcy metrów. Więc, jak myśmy taką kamerę dostali, no to przecież trzymaliśmy ją w rękach jak jakąś jakiś arcydzieło, no oczywiście pokazano nam, że cos takiego istnieje, prawda i nie wiem, czy telewizja wykorzystywała te kamery, czy nie, trudno powiedzieć, jedna była w Polsce, w każdym razie, taka kamera. Więc to były urządzenia, które nas fascynowały, a myśmy nie mieli w ogóle do tego dostępu, a yy jak dlatego dzisiaj jak patrzymy na obraz cyfrowy zapis, dźwięk, jaki prawda, no bo jest po prostu wspaniały, nowoczesny sprzęt. A myśmy tego nie mieli. A trzeba było robić programy. I dzisiaj, jak się patrzy na jakiś zapis z archiwum, obojętne, czy to jest teatr, czy rozrywka, czy muzyka, na ten obraz czarno-biały, na jakość tego dźwięku, na jakoś tych obrazów, no to właściwie człowiekowi jest wstyd, że, no ale dla nas wtedy to nie, to było coś, że myśmy pracowali, myśmy chcieli zrobić coś pożytecznego, i co ważne wspominam, że w Telewizji Łódzkiej ja bardzo dbałem o muzykę polską, myśmy bardzo dużo muzyki polskiej na antenę dawali, dużo spektakli z muzyki z literatury polskiej, z poezji polskiej, nawet w programach dziecięcych, czy dziecięco-młodzieżowych, to o tę literaturę polską się dbało i mimo, że czasami tam były naciski, ale myśmy tam wcale tak dużo rosyjskiej czy radzieckiej literatury wcale dużo nie grali, oczywiście, jak tam Tołstoja czy Czechowa, czy coś no to jest literatura ponadczasowa, więc trudno to nazwać jakimś politycznym tym, bo to było wartościowe i to jest wieczne. Ale na przykład o polską literaturę, czy muzykę, ja przynajmniej bardzo dbałem i cieszę się z tego, że mogłem właśnie na antenę wprowadzić dużo, dużo polskich utworów.

Autor: Joanna Zatorska
Licencja: Creative Commons

zgłoś naruszenie zasad

komentarze
w pobliżu
Szukaj
zobacz również

Panorama na ulicę Narutowicza w kierunku płn.- wsch.Widok m.in. na hotel Polonia i kopułę kościoła pw. św. Teresy.

więcej

Zrywanie kostki na ul. Zielonej na początku remontu. Uwagę zwracają tory tramwajowe w bardzo złym stanie.

więcej

Hotel Palast powstał w latach 1910 – 1912, przy ówczesnym skrzyżowaniu ulic Dzielnej i Widzewskiej. W latach 20. XX wieku, podczas remontu generalnego, zmieniono nazwę na Polonia – Palast. W 1939 znów...

więcej
Logo portalu Miastograf

Logo Stowarzyszenia Topografie Logo Muzeum Miasta Łodzi Logo Narodowego Instytutu Dziedzictwa Logo Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Logo Łódź Kreuje

Dofinansowano w ramach programu Narodowego Instytutu Dziedzictwa – Wspólnie dla dziedzictwa