Słuchowisko „Ucieczka”
wykonano | 21.06.2011
dodano | 24.08.2015
słuchowisko
,
sztuka
dodał(a):
Barbara Skórzak
zgłosiłem się z własnym słuchowiskiem pod tytułem, własnym słuchowiskiem, własnego autorstwa które nazywało się „Ucieczka”. To była jednoaktówka początkowo przewidziana na scenę. I ona była napisana, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ja ją popełniłem. Miała mówić o tym co się stanie po upadku reżimu. I początkowo chciałem to umieścić
w czasie realnym. Że jest wy wyimaginowany jakiś tam opozycjonista i znajduje się
w więzieniu. Koledzy mi doradzili po przeczytaniu pierwszej wersji, znajomi, żebym tego nie umieszczał w czasie jakimś zbliżonym do rzeczywistego, tylko najlepiej, żebym umieścił to w jakimś czasie historycznym, ponieważ nie doczekam się ani, żadnej, żadnej formy publikacji tego. Mimo że niby czasy się zmieniły w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, że się tam dużo zmian, ale doradzili mi nie, nie i ja rzeczywiście ostatecznie umieściłem to pod koniec drugiej wojny światowej w Paryżu. Że jest pewien opozycjonista, który znajduje się w rękach już wycofującej się władzy reżimu,
w tym momencie hitlerowskiego (..). I było to takie trochę jak gdyby „Niemcy a rebour” (?), tak to w sumie wyszło. Że taka jak gdyby trawestacja „Niemców”, ale nie, nie, niedokładna. Chodziło o to, że przychodzi, Niemcy się zwijają, zbierają obrazy robią, gestapo się zwija w Paryżu i zbijają skrzynię z obrazami, żeby mogły z nimi wyjechać (..), z dziełami sztuki. I w dwaj esesmani rozmawiają między sobą, dwaj gestapowcy, jak to będzie, kiedy (.), jak są zabezpieczeni na ucieczkę, w jaki sposób jak sobie po prostu zabezpieczyli no dalsze życie no po upadku III Rzeszy. Tam poodkładali sobie jakieś pieniądze, że mają jakiś przerzut za granicę i tak dalej, i tak dalej. I grał, świetnie zresztą, zagrał główną rolę tego szefa gestapo zagrał Maciej Małek , do dziś zresztą w Teatrze Jaracza gra, więc jest szefem tego no jak się nazywa Związek, Związku Zawodowego tych, tego Teatrów Artystów Scen Łódzkich, ZASPU. I wychodziło w każdym bądź razie na to, przychodzi w pewnym momencie artystka do szefa gestapo, przychodzi artystka i zgłasza się po to, żeby, żeby szef gestapo uwolnił człowieka, który tam siedzi za współpracę z ruchem oporu. I od tego zaczyna się cały problem, rozmowa, co, jak, gdzie jest kilka że tak powiem zmian sytuacyjnych, bo odkrywają się nawzajem. Najpierw jest zagrywka na jedną, na jeden sposób, potem na drugi, wychodzą pewne nowe fakty. W momencie kiedy mają się dogadać wychodzą nowe fakty, nowe rzeczy. Ten, ten opozycjonista, ten człowiek uwięziony ma być przywieziony, w trakcie jest odbity przez, czyli nie dojeżdża do, do, do siedziby gestapo, bo go odbijają z transportu partyzanci. I natomiast okazuje się, że nikt nie jest czysty i praktycznie po upadku reżimu wszyscy będą musieli uciekać. Bo ani ta artystka nie jest, ona przychodzi, nazywa się Edith Moore (..), przychodzi po to niby, żeby szlachetnie uwolnić człowieka, z którym była związana, po czym okazuje się, że on ją szantażował, że był też, nie był w porządku i tak dalej. Wszyscy byli jakoś tam w to wszystko zamieszani. I nikt nie ma czystego sumienia. Praktycznie po upadku, jeśli przyjdzie coś, przyjdzie nowe, to oni będą musieli się, będą musieli uciekać. Czyli to, to miało być właśnie coś takiego, co się stanie, jeśli
Autor:
Agnieszka Barczyk
Licencja:
Creative Commons
zgłoś naruszenie zasad