Kawiarnia ,,Egzotyczna"
wykonano | 01.08.2011
dodano | 24.08.2015
„hortex”,
,
deptak
,
fresk
,
kawiarnia ,,egzotyczna"
,
strzemiński
dodał(a):
Dorota Paradowska
Głównie w klasie maturalnej zaczęłyśmy organizować sobie takie wyprawy dalej, do miasta, bo jednak wtedy ta Armii Czerwonej była dość daleko od centrum miasta. Dziś jeździ się zupełnie inaczej, wtedy się wsiadało tylnym pomostem, który był często odkryty, to było bardzo przyjemne, jeżeli była dobra pogoda, bo wtedy siedziało się jak na balkonie i komentowało się mijające, mijane widoki, ale częściej chodziłyśmy pieszo, bo po co tracić pieniądze na tramwaj, i szło się na Piotrkowską, gdzie ciągle jeszcze był obowiązkowy deptak między Nawrotem a Przejazdem, czyli między Nawrotem a Daszyńskiego, czyli między Nawrotem a Tuwima, bo tam się zmieniały nazwy, Daszyński przestał być atrakcyjny politycznie, ale Tuwim jakoś się ostał dotąd. I chodziło się po prostu, żeby się pogapić, żeby się pokazać. Ale co, chodziło się także do kawiarni, to było przeżycie, dlatego że kawiarnia to był wstęp do świata, jakiegoś świata ludzi dorosłych, świata eleganckiego, jaka tam elegancja, taka tam elegancja, ale w każdym razie coś nowego. I nieco później, już po maturze, dotarłyśmy z przyjaciółmi do kawiarni, która się nazywała „Egzotyczna”. „Egzotyczna”, znana dzisiaj jako „Hortex”, to była kawiarnia, która już chociażby z nazwy nęciła, była czymś nowym. Oj, trudno to wyjaśnić komuś, kto nie ma pojęcia o nastrojach i szarzyźnie życia. Jeżeli się żyje w cieniu powieści produkcyjnych, „Nr 16 produkuje” taka była znakomita rzecz, i wiele innych takich atrakcyjnych, i jeżeli się śpiewa na lekcjach i na zajęciach z chóru pieśń zaczynającą się od słów: „Pręży się piersi rząd, to ZMP-owski front”, to pójście do kawiarni o nazwie „Egzotyczna” było troszeczkę grzeszne, prawda, było to wyłamanie się z tego uwielbienia dla codzienności, naszej socjalistycznej budowanej codzienności. A „Egzotyczna” w dodatku miała rzeczywiście egzotyczny wystrój. To był przepiękny, zaprojektowany i wykonany przez Strzemińskiego fresk na całych ścianach, dwóch ścianach chyba, kawiarni, biało-czerwono-czarny, jakieś murzynki, i w chustach, w tunikach pamiętam, jakieś, niosące jakieś kosze z ziarnami kawy, coś takiego właśnie gdzieś z innego świata, palącego, gorącego, nieprawdopodobnego, takiego świata nie ma. No, krótko kwitł piękny kwiat, bo trzeba było zrobić tam miejsce dla czego innego, dla innego rodzaju sztuki. Teraz całe szczęście, że jest tam „Hortex”, i kwiaty, i zieleń, no ale dzieło Strzemińskiego zostało po prostu skute i wyrzucone na śmietnik jako gruz. Oczywiście wtedy myśmy sobie nie zdawali sprawy z tego, co tam ginie. Ale, pamięta się, mam w oczach tę właśnie, tę temperaturę, odpowiadającą w teorii temperaturze kawy.
Autor:
Ewelina Kurkowska
Licencja:
Creative Commons
zgłoś naruszenie zasad